Obóz „Orzeł Biały” w Ostrogu – relacja z działań studentów SEW UW – część 9

13-12-17 Promocja 0 comment

RELACJA NR 9 Z OSTROGA

8 GRUDNIA 2017 ROKU

czytaj też:

RELACJA NR 8
RELACJA NR 7
RELACJA NR 6
RELACJA NR 5

RELACJA NR 4
RELACJA NR 3
RELACJA NR 2
RELACJA NR 1

Można powiedzieć, że Ostróg to cudowne miejsce. Po deszczowym, wyjątkowo nieprzyjemnym czwartku piątkowy poranek przywitał nas oszronioną trawą i pięknym słońcem. Wspaniały wczesnozimowy poranek – taki sam jak reszta dnia.

Przed śniadaniem pułkownik Krząstek przeprowadził męską rozmowę z Bohdanem – pilarzem, który tym razem zobowiązał się pojawić z piłą punktualnie, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. W związku z tym pułkownik znów był się na cmentarzu pierwszy i nie wierzył, że Bohdan wraz z piłą pojawił się w towarzystwie dwóch nowych pomocników: Iwana i Saszy. Przyjechali samochodem ciężarowym „ZIŁ”. Negocjacje finansowe były trudne, ale pułkownik doprowadził sytuację do pełnego konsensusu. Królowie Zygmunt Stary i Władysław Jagiełło są tu wcale nie mniej szanowani, jak prezydent Washington na zielonych banknotach. Po rozmowach prace ruszyły w niebywałym tempie.

Przy pomocy w wycince drzew pracowaliśmy wszyscy. Odnosiliśmy bieżącą „zrzutkę”. Iwan i Sasza piłowali wszystko, co się tylko dało i ładowali ścięte drzewa i gałęzie na przyczepę. Wóz co parę minut podjeżdżał po kolejne partie drewna i je zabierał. Rzecz jasna, nie mogło obyć się bez kawy. Z podziwem patrzyli na nasze polowe gospodarstwo – namiot, kuchnię i zasobny plecak kwatermistrza.

Niestety, gdy wszystko się tak pomyślnie rozwinęło, wycinka nabrała tempa, my musieliśmy zakończyć nasze dzieło na  cmentarzu. W samo południe stanęliśmy jak żołnierze na zbiórce w szeregu przy Pomniku Bohaterów Wojny 1920 Roku. Zgodnie z ceremoniałem odegrany dostał Hymn Rzeczypospolitej. Po hymnie odegrane zostało Hasło Wojska Polskiego i postawiliśmy cztery znicze z Orłem Białym i szarfą SEW. Pułkownik w kilku zdaniach opowiedział o bojach pod Ostrogiem w lipcu 1920 roku, o 14. pułku piechoty, w szeregach którego walczyli polscy żołnierze. Wspominał, jak odnalazł ten historyczny grób i ocenił, jak się zmienił cmentarz przez ostatnie cztery lata. Wszyscy ludzie z Ostroga, rektor, pracownicy akademii, robotnicy i okoliczni mieszkańcy jednoznacznie twierdzili, że nie wiedzieli nic o tym cmentarzu ani o pomniku polskich żołnierzy. Cmentarz wyszedł z krzaków, drzew i śmieci wbrew intencjom sowietów, którzy zaczęli go niszczyć około 60 lat temu. Wymaga jeszcze bardzo wiele pracy, ale już teraz jest pod ochroną. Co najważniejsze, jest widoczny.

Na koniec tej symbolicznej ceremonii zaśpiewaliśmy wspólnie wojskową pieśń „Wojenko, wojenko…”. Ustawiliśmy się przy „Bratniej mogile” dokładnie tak, jak  młodzież szkolna na przedwojennej fotografii, którą w swoich zbiorach posiada pułkownik Krząstek. Historia zatoczyła koło. Polska powróciła w to miejsce na chwilę i dała znać poległym za Ojczyznę, że wciąż o nich pamiętamy, oddajemy im cześć i honor. Każdy z nas poszedł z zapalonym zniczem do swojej mogiły, do swojej tablicy, którą odkopał lub czyścił jak najdelikatniej, by nie uszkodzić liter i symboli. Paweł Uszakow poszedł ze zniczem pod Krzyż Pamięci SEW. Sam go złożył i przygotował do wbicia w ziemię.

Przed namiotem nastąpiło pożegnanie z Obozem Orzeł Biały. Rafał z Julią zdjęli miniaturę flagi Polski. Paweł zdjął flagę Ukrainy, zaś nasz kwatermistrz odpiął szarfę SEW. Wraz ze zdjęciem – takim polowym tablo przekażemy je dyrektorowi Malickiemu. Być może kiedyś w studium będzie kącik pamięci, gablota z pamiątkami.

Cmentarz opuszczaliśmy w pełnym składzie, całą grupą. Dokładnie tak, jak pojawiliśmy się na nim po raz pierwszy 30 listopada.  Pozostawiliśmy po sobie szmat oczyszczonego cmentarza. Bohdan, Iwan i Sasza mieli pozostać przy pracy, gdyż otrzymali od nas solidne wynagrodzenie. Pułkownik obiecał, że sprawdzi w sobotę, jak solidnie pracowali.

Odchodząc z cmentarza zabraliśmy z sobą cząstkę naszego życia, nowe doznania i doświadczenia. Mamy wiele satysfakcji moralnej, że nasza praca nie poszła na marne i przyczyni się do odnowy cmentarza, położonego tak daleko od granic RP. Miejscowi ludzie z podziwem patrzyli na nas, gdy szliśmy w śniegu, z siekierami i innymi narzędziami na cmentarz. Może teraz zaczną szanować to miejsce i otoczą je należytą opieką…

Na godzinę 14:00 pułkownik zarządził podstawienie taxi: busa i mniejszego samochodu. Pojechaliśmy na dwie godziny do Międzyrzecza Ostrogskiego w celu odwiedzenia przepięknej cerkwi obronnej zbudowanej przez Konstantego Ostrogskiego. Jego wnuk, książę Janusz Ostrogski, wzniósł w latach 1606-1610 przy cerkwi klasztor obronny franciszkanów. Klasztor był miejscem kultu Matki Bożej Dającej Życie. Jej złotą ikonę 16 sierpnia 1779 roku biskup Franciszek Konornicki koronował papieskimi koronami. Jest więc ona bardzo cennym zabytkiem. Nasz przewodnik z ogromną radością opowiadał, że w 1863 roku władze carskie skasowały klasztor franciszkanów a kościół został zamieniony w cerkiew. Obecnie monaster jest pod wezwaniem Trójcy Świętej. Szczodra ofiara i liczne świece przełamały barierę nieufności i pułkownik wraz z Jose uzyskali „zezwolenie” na fotografowanie, z czego skwapliwie skorzystali także pozostali.

Warto było tu przyjechać i zobaczyć wspaniały ikonostas, wiele cennych złotych ikon, które mają blisko 500 lat, freski na ścianach i w wielu miejscach pokryte szczerym złotem. To była niespodzianka pułkownika za wytężoną pracę. Wiedzieliśmy, że coś szykuje ale nikt nie wiedział jaka to będzie faktycznie niespodzianka.

Wieczorem mieliśmy wspólną kolację, wieczór wspomnień, anegdot, w tym związanych już z pobytem w Ostrogu, a zwłaszcza z namiotem, w którym mieliśmy mieszkać. Razem pracowaliśmy i razem świętowaliśmy zakończenie naszej misji. Zżyliśmy się bardzo. Ciężka praca, trudne warunki bytowe szybko łączą ludzi, dogrywają się charaktery, zawiązują mocne więzi. Mamy świadomość, że taką właśnie szkołę życia przebyliśmy w Ostrogu pod komenda bardzo doświadczonego „pedagoga wojskowego”. Jak powiedział pułkownik, świetnie zdaliśmy egzamin z polityki bezpieczeństwa międzynarodowego, połączyliśmy racjonalnie „teorię z praktyką”, co dało gwarancję wysokiego poziomu wiedzy. Tylko nasz kolega Sławek miał obawę, czy komendant za rok będzie pamiętał również o nim, gdy skończy licencjat. Nie ma obawy, gdyż pułkownik znakomicie pamięta najmniejsze szczegóły. Mogliśmy się o tym przekonać wielokrotnie w czasie tej wyprawy. Każdy deklaruje, że tu jeszcze wróci w przyszłości, będzie chciał kolejny raz zobaczyć te piękne zabytki i stare , bogate w tradycje wiekowe miasteczko nad Horyniem. Z dużą ciekawością czekamy  na prezentację wystawy fotograficznej. Jej otwarcie ma nastąpić 18 grudnia. Będziemy wszyscy obecni.