Brutalnie tłumienie protestów przez Łukaszenkę: jak powinni się zachować sąsiedzi Białorusi
W czasie sobotniego protestu z okazji Dnia Wolności – tj. nieoficjalnego święta narodowego Białorusinów, siły porządkowe zatrzymały, wedle różnych szacunków od kilkuset do tysiąca osób. Władze brutalnie stłumiły protest, na który wyszła nie tylko opozycja, ale także dotychczasowy elektorat Łukaszenki czyli emeryci i bezrobotni, niezadowoleni z ostatniego dekretu prezydenta o „darmozjadach”.
Wśród zatrzymanych byli nie tylko dziennikarze i znani politycy opozycyjni, ale również zwykli przechodnie. Wiele osób zwolniono tego samego dnia bez spisywania protokołów. Wobec reszty, w poniedziałek rozpoczęły postępowania administracyjne, m.in. za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach.
Od połowy lutego w różnych miastach Białorusi dochodzi do protestów, a w aresztach przebywa wielu działaczy opozycyjnych.
Najbardziej brutalną od 2010 roku, akcję białoruskich władz wobec pokojowych demonstrantów, komentuje na łamach „Europejskiej Prawdy” ukraiński politolog Jewhen Mahda.
Zwraca on uwagę, że w przededniu 25 marca oficjalne media na Białorusi rozkręciły „potężną kampanię przeciwko » opłacanym przez Zachód bojownikom«, których służby muszą powstrzymać by zapobiec „majdanowi” na Białorusi”.
„Mamy tu do czynienia ze swoistym paradoksem” – tłumaczy Mahda. – „Ponieważ strasząc »scenariuszem ukraińskim«, białoruski prezydent daje Moskwie pretekst, by ta ingerowała w wewnętrzne sprawy Białorusi”.
Jak dodaje ukraiński politolog, długie „tango Państwa Związkowego” Łukaszenki dobiega końca, ponieważ Kreml jest coraz mniej ustępliwy w kwestiach gospodarczych, a coraz bardziej wymagający jeżeli idzie o współpracę wojskową oraz polityczną.
„Łukaszenka publicznie oskarża Ukrainę, Polskę i Litwę o przygotowanie »bojownikach«, a jednocześnie białoruskie służby są niezwykle łagodne wobec obywateli, którzy walczyli po stronie separatystów w Donbasie.” – zauważa ukraiński politolog.
Obchody Dnia Wolności prezydent Białorusi postrzega jako osobiste wyzwanie, ponieważ Białoruska Republika Ludowa nie pasuje do postsowieckiej tożsamości, którą budował na Białorusi Łukaszenka. Ta karta białoruskiej historii nie wpisuje się też w „łagodną białorutenizację”, którą rozpoczął prezydent.
„Wydaje się, że tak brutalnych działania wobec protestujących w sobotę to sygnał nie tylko dla biało-czerwono-białych przeciwników Łukaszenki, ale także dla wielbicieli »rosyjskiego świata«, których na Białorusi nie brakuje” – podkreśla Mahda.
Odpowiadając na pytanie – jak mają się zachować sąsiedzi Białorusi, w tym Ukraina, ukraiński politolog odpowiada: „Krytyków Łukaszenki w najbliższym czasie będzie sporo, Ukraina powinna jednak, poza krytyką, skoncentrować się także na przeciwdziałaniu przenikania Rosji na terytorium Białorusi, min poprzez jak najszersze informowanie sąsiadów o zagrożeniu agresją hybrydową” .
Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Biełorusskij Partizan
Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium