Rosja tłumaczy obecność wojsk na granicy z Białorusią radykalizacją nastrojów na Ukrainie
Ambasador Rosji na Białorusi Aleksandr Surikow oświadczył, że rozlokowanie oddziałów wojska rosyjskiego w pobliżu białorusko-rosyjskiej granicy jest związane z radykalizacją nastrojów na Ukrainie. „Na Ukrainie znowu wzmacniają się nastroje wojenne. Nie możemy dopuścić, żeby zwyciężyły”, stwierdził rosyjski dyplomata.
Informację o przerzuceniu 28 zmotoryzowanej brygady strzelców z Jekaterynburgu pod miasto Briańsk jako pierwsi podali eksperci z międzynarodowego zespołu wolontariuszy InformNapalm po przeanalizowaniu zdjęć rosyjskich żołnierzy, zamieszczonych na portalach społecznościowych.
28 brygada walczyła wcześniej w Syrii i na Ukrainie, chociaż oficjalnie nie zostało to nigdy potwierdzone. Pierwsi żołnierze pojawili się w bazie wojskowej w miejscowości Klincy 30 maja br.
W niektórych mediach ukazały się komentarze, że Rosja może dążyć do powtórzenia scenariusza krymskiego na Białorusi. Część ekspertów uważa, że Kreml nie ma zaufania do sojusznika w Mińsku i chce wzmocnić swoje zachodnie rubieże.
Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina, oświadczył wówczas, że mówienie o wzmocnieniu rosyjskich oddziałów na granicy z Białorusią jest absurdem. Słowa Surikowa oficjalnie zaprzeczyły oświadczeniu rzecznika Kremla.
Jeszcze w styczniu br. Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało o utworzeniu trzech nowych dywizji w pobliżu zachodnich granic. Prócz 28 brygady w ten rejon zostaną przerzuceni także żołnierze z 23 zmotoryzowanej brygady strzelców stacjonującej obecnie w mieście Samara.
Odległość między Briańskiem a Mińskiem wynosi około 540 km. Do Kijowa jest niewiele ponad 500 km.
Źródło: polit.ru
Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium