Analiza: Białoruś wobec kryzysu na Morzu Azowskim

01-12-18 Promocja 0 comment

Po niedzielnym ataku Rosji na ukraińskie okręty na Morzu Azowskim i zatrzymaniu ukraińskich marynarzy w Cieśninie Kerczeńskiej , oficjalny Mińsk milczał cztery dni.

Dopiero w czwartek, 29 listopada, Białoruś na forum OBWE wypowiedziała się na temat sytuacji  w Cieśninie Kerczeńskiej. „Najważniejszą rzeczą jest dziś uniknięcie dalszej eskalacji napięcia, które może zmienić się w pożar ogarniający cały region. Co więcej  w przypadku niekorzystnego rozwoju wydarzeń zagrożone może być nie tylko bezpieczeństwo regionalne, ale także międzynarodowe. Jesteśmy przekonani, że teraz niezwykle ważne jest powstrzymanie się od wszelkich działań, które mogłyby doprowadzić do nowych gwałtownych starć” – czytamy w oświadczeniu.

Stała delegacja Białorusi w OBWE wezwała strony konfliktu, aby wzięły na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo w całym regionie: „Nie oznacza to, że chcemy udzielać porad, ale w bezpośredniej bliskości Białorusi dochodzi do  gwałtownego wzrostu napięcia, co pośrednio wpływa również na nasz kraj. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym i od samego początku nie byliśmy obojętnymi obserwatorami. Chcielibyśmy potwierdzić naszą gotowość do udzielenia wszelkiej możliwej pomocy, która pozwoliłaby uniknąć eskalacji  i zbliżyć się do jej rozwiązania napięć” – czytamy.

Ponieważ prezydent Alaksandr Łukaszenka nie zajął jeszcze stanowiska, władze białoruskie wolą milczeć, dopóki nie stanie się jasne, „w którą stronę wieje wiatr”, przekonuje na łamach portalu naviny.bu, białoruski politolog Walery Karbalewicz.

Dodaje, że sytuacja jest wybuchowa, że „nawet neutralny apel pokojowy do obu stron może zdenerwować Kreml, ponieważ formalnie Białoruś jest wojskowo-politycznym sojusznikiem Rosji” – podkreśla Karbalewicz.

Według politologa, kryzys w Morzu Azowskim jest „nieprzyjemną niespodzianką dla Mińska”, ponieważ wydarzenia te „w pewnym stopniu deprecjonują porozumienia mińskie i cały status Mińska jako centrum rozwiązania kryzysu na wschodniej Ukrainie”.

Z kolei białoruski ekspert wojskowy Arsenij Siwicky, szef Centrum Strategicznych i Studiów Polityki Zagranicznej, w rozmowie z gazetą „Salidarnaść” przekonuje, że dla Ukrainy najważniejsza jest dziś gwarancja bezpieczeństwa z Białorusi.

– Taką gwarancją jest odmowa zgody na  wykorzystanie białoruskiego terytorium do celów wojskowych przeciwko Ukrainie. W tej chwili nie ma powodu, aby kwestionować te gwarancje – uważa Siwicki.

Jego zdaniem, nie wykluczone, że Kijów już otrzymał taką gwarancję od białoruskich władz. A w tej chwili dla Ukrainy o wiele ważniejsze jest to, co Mińsk robi, a nie mówi. Ekspert także zakłada, że ostra faza konfliktu na Morzu Azowskim już minęła, a to daje szansę władzom białoruskim na wyjście z sytuacji bez większych strat.

– Najprawdopodobniej nie będzie dalszej eskalacji militarnej, sprawa  przeniesie się  na  nurt dyplomatyczny. Fakt, że strona rosyjska nazywa wypadki  na Morzu Azowskim incydentem, a Petro Poroszenko oświadcza, iż Ukraina wprowadza stan wojenny nie po to, żeby rozpocząć wojnę, mówi o kontrolowanym charakterze konfliktu. Obie strony nie są zainteresowane zderzeniem wojskowym na pełną skalę – twierdzi ekspert.

Według Arsenija Siwickiego, dla Białorusi byłby to najbardziej optymalny rozwój wydarzeń. Gdyby doszło do konfliktu Ukrainy z Rosją na pełną skalę, Rosja zażądałaby od Mińska wypełnienia zobowiązań sojuszniczych. A to stawia Białoruś pod ścianę, ponieważ wiąże się z wymogiem umieszczenia rosyjskiej bazy wojskowej w tym kraju.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Biełorusskij Partizan

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium