Analiza: Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Mińsku – skutki dla Białorusi, Ukrainy i Rosji

16-10-18 Promocja 0 comment

Od soboty na Białorusi gości  patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl, będący  również zwierzchnikiem Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej. W poniedziałek Cyryl  spotkał się z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką i przewodniczył Świętemu Synodowi, który po raz  pierwszy w historii odbył się  poza granicami Rosji. W trakcie Synodu Rosyjska Cerkiew Prawosławna ogłosiła o zerwaniu jedności eucharystycznej z Patriarchatem Konstantynopolitańskim (Ekumenicznym). Powodem była  decyzja Konstantynopola o rozpoczęciu procesu przyznawania autokefalii  kościołowi prawosławnemu na Ukrainie, którą  patriarcha moskiewski uważa część rosyjskiego „terytorium kanonicznego”,.

Dlaczego Mińsk?

Zdaniem rosyjskiego opozycjonisty Andrieja Iłłarionowa, pierwszy w historii zagraniczny Synod Cerkwi Rosyjskiej odbywa się w Mińsku dlatego, że Moskwa przestraszyła się, iż razem z  cerkwią ukraińską może utracić także  cerkiew białoruską, która historycznie stanowiła  część Metropolii Kijowskiej (o tym dokładniej niżej).

„Cyryl właśnie dlatego w pośpiechu udał się do Mińska i tam zwołał nadzwyczajny Synod, pierwszy w historii Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego poza Rosją. To samo było także jednym z powodów dla których  12 października na Białoruś poleciał Władimir Putin Rozmowa przeprowadzona z  A. Łukaszenką, doprowadziła  do zwołania 12- ego wieczorem  nadzwyczajnego spotkania Rady Bezpieczeństwa Rosji, na którym  omawiano sytuację powstała po decyzji Konstantynopola. Najwyraźniej jednym z rezultatów posiedzenia jest nagła decyzja o  możliwością udzielenia Białorusi kolejnej pożyczki w wysokości 630 milionów dolarów” – uważa Iłłarionow.

Inne zdanie ma białoruski politolog Walery Karbalewicz. Uważa, że Białoruś została przez Moskwę wybrana , by „zadać cios ukraińskiej autokefalii”: – Z jednej strony, to sąsiadka Ukrainy, a z drugiej – kraj, w którym pozycja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej jest wyjątkowo silna, gdzie nie ma zagrożenia i ciągot do autokefalii. Wg  Karbalewicza, Mińsk może więc naciskać na Ukrainę, korzystając z tego, że  Kijów nie może pozwolić sobie na otwarty konflikt z Białorusią.

Kościoły obrządku wschodniego na Białorusi: sytuacja w roku 2018

Na Białorusi obecnie istnieją trzy kościoły obrządku wschodniego: Białoruska Cerkiew Prawosławna, Białoruska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna oraz Białoruska Cerkiew Greckokatolicka.

Mimo, że nazwy Kościołów oraz ich geneza bardzo przypominają sytuację na Ukrainie, proporcje są zupełnie inne niż u południowych sąsiadów.

Białoruska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna odwołuje się do prób utworzenia niezależnego od Moskwy ośrodka prawosławnego w okresie międzywojennym, ale  nie jest uznawana przez władze białoruskie, a na jej czele stoją biskupi z diaspory. Białoruska Cerkiew Greckokatolicka czyli Unicka do 19. wieku  miała  bardzo  mocną pozycję na terytorium byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, jednak dziś liczy ok. 20 parafii i kilkunastu księży.  ( Imperium Rosyjskie zniosło Unię w 1839 roku , po roku 1875 parafie unickie siłą były „nawracane” na prawosławie, przyp.red)

Największa jest Białoruska Cerkiew Prawosławna, de iure Egzarchat Białoruski Patriarchatu Moskiewskiego, część struktury Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W przeciwieństwie do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (Patriarchatu Moskiewskiego), Białoruski Egzarchat ma bardziej ograniczoną autonomię od Moskwy – sens darowania Białorusi egzarchatu polegał na tym, że za nową granicą Rosji Moskwa nie mogła posiadać zwykłych diecezji (status egzarchy Białorusi, mimo że nadany był po raz pierwszy w 1989 r., zatwierdzono dopiero w 1992 r.).

Białoruska Cerkiew Prawosławna liczy ok. 1,5 tys. parafii, a na jej czele od grudnia 2013 r. stoi, urodzony w Kazachstanie obywatel Rosji, metropolita Paweł (Ponomariow), który przed nominacją miał bardzo niewiele  wspólnego z Białorusią.

Wydawałoby się, że uzależnienie białoruskiego prawosławia od Moskwy jest prawie stuprocentowe. Jednak tendencje odśrodkowe widać nawet w Egzarchacie Białoruskim Cerkwi Prawosławnej. I tak , w sobotę, kiedy patriarcha Wszechrusi Cyril rozpoczął wizytę na Białorusi, skrytykował go publicznie ksiądz prawosławnej parafii  św. Michaiła Alaksandr Szramko. Opublikował on na swoim Facebooku fotoreportaż białoruskiej redakcji Radia „Swaboda”, na którym widać drogie samochody i ochronę Cyryla, który nawet nie podszedł do wiernych: „Może to po prostu… pogarda?” – skomentował duchowny. W poniedziałek kapłan otrzymał zakaz odprawiania liturgii. Co ciekawe, Szramko jest popularnym bloggerem, a w swojej parafii zainicjował liturgię w języku białoruskim.

„Budzenie się ze snu” egzarchatu białoruskiego  nastąpiło  jednak wcześniej, bo już w grudniu 2015 roku. Wówczas podczas spotkania diecezji mińskiej duchowieństwo niemal jednogłośnie postanowiło „zapytać metropolitę Mińskiego i Zasławskiego Pawła, patriarchalnego Egzarchę Białorusi, czy nie wystosowałby do patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla oraz Świętego Synodu wniosku o nadanie Cerkwi Białoruskie statusu samodzielnego Kościoła w ramach Patriarchatu Moskiewskiego  , na kształt tego, który mają Kościoły prawosławne Łotwy, Mołdawii i Estonii”.

To wydarzenie ujawniło, że nawet wśród duchownych Patriarchatu Moskiewskiego niemało jest takich, którzy popierają ideę białoruskiej niezależności. Mimo, że pytanie pozostało bez odpowiedzi , sprawa  była kontynuowana w 2018 roku.

25 marca 2018 r., kiedy opozycja w Mińsku obchodziła 100-lecia proklamowania niezależnej Białoruskiej Republiki Ludowej, w uroczystościach wziął udział  przewodniczący Departamentu Informacji Synodalnej Białoruskiego Kościoła Prawosławnego, ksiądz Sarhiej Lepin. W swoim wystąpieniu pochwalił próbę utworzenia niepodległego państwa białoruskiego w 1918 r., i zakończył słowami: „Niech Pan błogosławi Białorusi, obdarza nas pokojem, miłością, ciepłem i znajomością prawdy. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Niech żyje Białoruś!”.

Jak zwraca uwagę rosyjski portal prawosławnych intelektualistów, krytyków Cyryla, credo.ru, „Białoruski Egzarchat jest w trakcie zmiany  tradycyjnych poglądów na przeszłość, a wnioski stara się wbudować w historię białoruskiej idei narodowej. Dlaczego to robi? Dlaczego tak ważne jest, aby uczynić z prawosławia istotny  czynnik białoruskiej suwerenności państwowej? – Właśnie dlatego, że istnieje  przykład Ukrainy, który w dużej mierze udziela odpowiedzi na dotyczące także  Białorusi pytania”.

Co dalej?

Póki co kwestia utworzenia niezależnego Kościoła Białoruskiego pozostaje problemem czysto  teoretycznym. W poniedziałek, 15 października,  podczas spotkania z patriarchą Wszechrusi Cyrylem, prezydent Białorusi deklarował pełną  lojalność wobec rosyjskiej Cerkwi. „Nasze państwo uważa, że  cerkiewny rozłam zawsze jest czymś złym” – mówił Cyrylowi. – „Niestety, nasza Cerkiew bardzo często w historii stawała się zakładniczką relacji między państwami, a czasami naszych własnych błędów. Dlatego bardzo bolesne jest dla nas to, co się dzisiaj dzieje z prawosławiem” – mówił Łukaszenka, sprytnie nie precyzując  jednak, czy chodzi mu o sytuację na Ukrainie,  czy o reakcję na nią Moskwy.

W trakcie synodu Łuakszenka stwierdził również, że  w Białoruskim Egzarchacie jest już przygotowany grunt, żeby „odpalić” proces starań o  autokefalię, o ile wymagać będzie tego sytuacja polityczna. „Głos Kościoła powinien brzmieć unisono z głosem państwa” – mówił białoruski prezydent.

Na ukraińskim portalu hvylya.net publicysta pochodzenia białoruskiego Ihar Tyszkiewicz zwraca uwagę, że swoją ostatnią decyzją Synod Patriarchy Ekumenicznego  potwierdził status terytorium Ukrainy jako terytorium kanonicznego Patriarchatu Konstantynopolitańskiego , a nie  Moskiewskiego. Formalnie kraj wrócił więc  do statusu Kijowskiej Metropolii z XVII wieku – a Kijowowi było wówczas  podporządkowane nie tylko prawosławie  Ukrainy, ale także Diecezja Połocka (większość terytorium Białorusi) , a  nawet smoleńska.

„Jednym słowem  patriarcha Bartłomiej, może porozmawiać z Łukaszenką o białoruskim Kościele” – twierdzi Tyszkiewicz. – „I pójść tą samą drogą co w sprawie Ukrainy – formalnie terytorium współczesnej Białorusi jest bowiem częścią historycznej Kijowskiej Metropolii w granicach 17. wieku (z wyjątkiem niektórych północno-zachodnich regionów kraju). Łukaszenka może spokojnie zwrócić na to uwagę Patriarchatu Ekumenicznego. A u siebie,  jak sądzę, nie będzie musiał  nawet nic tłumaczyć – po prostu zacznie naciskać na poszczególnych kapłanów, przy milczącym wsparciu władz świeckich”.

„Dla Patriarchatu Moskiewskiego i Kremla oznaczałoby  to nie tylko utratę kolejnych 1500 parafii i milionów parafian, ale także faktyczną zgodę na ostateczny upadek planów stworzenia tysiącletniej Rzeszy Prawosławnej” – komentuje taki scenariusz na swoim blogu rosyjski opozycjonista Andrzej Iłłarionow. – „Oczywiście,  realizacja autokefalii dla Białorusi dzisiaj nie wygląda zbyt realistycznie, niemniej  nie jest całkowicie niemożliwa”.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Biełorusskij Partizan, credo.ru, hvylya.net

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium