Podczas sobotnich akcjach poparcia dla opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w całej Rosji zatrzymano prawie 3600 osób, z czego 1424 – w Moskwie i 536 – w Petersburgu.

Nielegalne  protesty odbyły się w 110 rosyjskich miastach. W najnowszej historii kraju dotychczas nie rejestrowano tak ogólnokrajowych  wystąpień antyrządowych.

OMON i policja używały przemocy przy rozpędzaniu demonstrantów. Brutalność  funkcjonariuszy potępiły państwa zachodnie.

Departament Stanu USA uznał areszt Aleksieja Nawalnego oraz rozpędzenie protestów za „niepokojące sygnały” dalszych ograniczeń swobód obywatelskich. Waszyngton jednocześnie zaapelował do Moskwy o współpracę ze strukturami międzynarodowymi przy  ustaleniu okoliczności otrucia Aleksieja Nawalnego oraz użycia broni chemicznej na terytorium Rosji.

W całym kraju podczas sobotnich protestów na ulice wyszło do 110 tys. osób. W stolicy, wg niezależnych mediów, manifestowało około 40 tys. Rosjan. Dane policji mówią o dziesięciokrotnie niższej liczbie uczestników.

(w niedzielnym programie Wiesti NIedieli, czołowy pro kremlowski propagandysta Dmitrij Kisieliow z jednej strony udowadniał, że Nawalny jest nikim, z drugiej porównał opozycjonistę do Lenina, który też przybył Niemiec przyp.red)

Źródło: newsru.com

Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium