W Gruzji trwają protesty przeciwko budowie elektrowni na rzece Rioni

16-03-21 Promocja 0 comment

14 marca na centralnym placu Kutaisi odbył się kolejny więc przeciwko budowie elektrowni wodnej Namachwani na rzece Rioni. W proteście wzięło udział kilkanaście tysięcy osób, w tym przedstawiciele sektora pozarządowego, aktywiści, członkowie partii opozycyjnych, ekolodzy i duchowni.

Akcja przeciwko budowie elektrowni wodnej trwa już ponad 140 dni, a jej uczestnicy domagają się wycofania  tureckiej firmy ENKA z wąwozu Rioni, zaprzestania budowy elektrowni wodnej oraz zwrotu państwu 576 hektarów ziemi, która została przekazana tureckiej firmie w użytkowanie na 99 lat.

Obecnie do głównych żądań doszło kolejne – protestujący domagają dymisji minister gospodarki i zrównoważonego rozwoju Natii Turnawy, która 12 marca przerwała spotkanie liderów protestu z władzami „uciekając z niego” i tym samym „obrażając tysiące ludzi”. Organizatorzy zapowiedzieli, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, kolejny wiec zostanie zorganizowany przed budynkiem parlamentu w Tbilisi.

W międzyczasie Ministerstwo Gospodarki podało, że rozmowy z protestującymi zostały przerwane „z winy przeciwników”. Media poinformowały, że Turnawa i szef resortu rolnictwa Dawitaszwili opuścili spotkanie po  dziewięciu minutach, odmawiając kontynuowania rozmowy. Później Turnawa powiedziała dziennikarzom, że pozostawiła „doświadczony zespół specjalistów”, który był w stanie wyjaśnić wszystkie niuanse w bardziej kompetentny sposób. Władze zapewniają, że przedstawiły szereg kompromisowych propozycji, w tym wstrzymanie budowy głównych obiektów elektrowni wodnej – zapory i zbiornika – do czasu zakończenia powtórnej kontroli  z udziałem niezależnych ekspertów, jednak protestujący odmówili rozpatrzenia tych propozycji.

Przeciwnicy budowy elektrowni wodnej na rzece Rioni rozpoczęli aktywne działania już w listopadzie 2020 roku. Lokalni mieszkańcy, przedstawiciele sektora pozarządowego, ekolodzy i aktywiści argumentowali, że musieli uciec się do ekstremalnych środków ze względu na zagrożenie, jakie spowoduje w regionie realizacja projektu. Mimo ostrej reakcji służb porządkowych, które często rozpędzały wiece i improwizowane obozowiska namiotowe, akcje protestacyjne trwały nieprzerwanie.

Przeciwnicy projektu zwracają uwagę, że elektrownia Namachwani może doprowadzić do katastrofy ekologicznej, gdyż przy zatwierdzaniu projektu nie dokonano właściwej oceny jego konsekwencji. Według raportu firmy Gamma Consulting (która, swoją drogą, jest często krytykowana za zatwierdzanie nieudanych projektów), w przypadku budowy kaskady elektrowni, trzy wsie i tereny rolnicze zostaną zatopione, a kolejne dwie osady zostaną odizolowane, co zmusi prawie 300 rodzin do opuszczenia swoich domów.

Opublikowany w 2019 roku Raport Instytutu Nauk o Ziemi Uniwersytetu Ilii w Tbilisi zwrócił uwagę, że elektrownia jest budowana w strefie aktywnej sejsmicznie i jeśli tama w pobliżu wsi Żoneti zostanie uszkodzona przez trzęsienie ziemi, 35-metrowa fala może zalać Kutaisi w ciągu zaledwie 20 minut i zatopić  18 gmin w zachodniej Gruzji.

Aktywiści są też zdania że projekt poważnie uderzy w sektor turystyczny, powodując nieodwracalne szkody dla bioróżnorodności regionu. Zdaniem ekspertów, mikroklimat obszarów, na których rosną tak rzadkie odmiany winorośli jak Usachelauri i Colikauri, może ulec zmianie.

Gruzińskie Marzenie twierdzi z kolei, że aktywiści i lokalna ludność znacznie wyolbrzymiają zagrożenia. Według minister gospodarki Natii Turnawy „projekt jest dobrze sporządzony, z punktu widzenia bezpieczeństwa, a państwo wykazuje dużą odpowiedzialność i ostrożność w podobnych kwestiach”. Władze zwracają także uwagę na perspektywę zatrudnienia miejscowej ludności, ponieważ projekt przewiduje utworzenie ponad 1 500 nowych miejsc pracy. Zaangażowana w budowę elektrowni turecka firma ENKA podkreśliła, że próby zaproszenia protestujących do negocjacji nie powiodły się z powodu ich radykalnej postawy.

Źródło: sova.news, newsgeorgia.ge

Opracowanie: BIS –  Biuletyn Informacyjny Studium