Ekspert: Gospodarka cierpi z powodu epidemii, a władze nic z tym nie robią
W wielu krajach władze podejmują szeroko zakrojone działania, żeby wesprzeć gospodarkę, która cierpi z powodu koronawirusu. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy PKB Białorusi spadł o 0,6%, a od początku epidemii, 10–12%.
Mimo to białoruskie władze na razie tylko obserwują upadek własnej ekonomiki – pisze politolog Walery Karbalewicz. Dlaczego?
„Po pierwsze, jak widać, prezydent Białorusi żyje w innej rzeczywistości. 17 marca Łukaszenka przeprowadził spotkanie z władzami wyższego szczebla. I co omawianoprzez pięć godzin? Będziecie zaskoczeni, ale tematem były wyniki rozwoju społeczno-gospodarczego w 2019 roku. Do żadnego z bieżących problemów Łukaszenka się nie odniósł” – czytamy.
„Po drugie, dzisiaj koronawirus nie jest głównym złem białoruskiej gospodarki. Problemy rozpoczęły się jeszcze przed pandemią. Duże straty przyniósł spór naftowy z Rosją” – pisze Karbalewicz.
„Po trzecie, na Białorusi nie istnieją przepisy, które pomogłyby w zwalczaniu skutków pandemii. Są małe finansowe „zapasy”, ale te zostały zarezerwowane dla wyborów prezydenckich – na zwiększenie wynagrodzeń, zwłaszcza pracowników budżetówki. Z punktu widzenia wyborów koronawirus nie jest problemem” zauważa analityk.
„Utrzymać biznes na Białorusi jest trudno, a jeżeli będzie jakieś wsparcie, to najprawdopodobniej tylko dla przedsiębiorstw państwowych. Na przykład, dla linii lotniczych „Belavia” – konkluduje Karbalewicz.
Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Salidarnaść, Biełaruski Partyzan
Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium