Podwójna gra rosyjskich specjalistów od propagandy w  białoruskiej telewizji

29-09-20 Promocja 0 comment

Białoruska telewizja znalazła się pod mocnym wpływem rosyjskiej propagandy, co zdecydowanie szkodzi bezpieczeństwu informacyjnemu Białorusi — pisze w obszernej analizie na stornie Naviny.by białoruski publicysta Paǔluk Bykoǔski.

Przypomina, że w ubiegłym roku Mińsk przyjął koncepcję bezpieczeństwa informacyjnego, w której jednym z postulatów była „suwerenność informacyjna Republiki Białoruś”.

Tymczasem zamawiającym ostatni „taniec propagandowy” Rosjan w białoruskich mediach jest nikt inny jak sam  Alaksandr Łukaszenka, który zaprosił do Mińska specjalistów z Russia Today (RT). Jednak,„jeżeli wierzyć temu, co mówią byli i obecni pracownicy białoruskich kanałów telewizyjnych, nie ma tam zbyt wielu rosyjskich specjalistów (do dziesięciu)” — dodaje Bykoǔski.

Co ciekawe, chociaż przybycie propagandystów z Rosji potwierdził Łukaszenka, zaprzecza temu RT: „Nasi pracownicy naprawdę doradzają swoim białoruskim kolegom w wielu sprawach. Tak jak w Tunezji, Wenezueli, na Kubie, nawet Chińczykom. To część naszej pracy i zawsze nią była. Żaden z pracowników RT nie pracuje jednak w białoruskiej telewizji” — taką odpowiedź uzyskał  rosyjski niezależny portal informacyjny „Meduza”.

Bykoǔski potwierdza, że w pewnym momencie miała miejsce  „synchronizacja białoruskiej i kremlowskiej agendy propagandowej”. „Przekaz został zsynchronizowany z wyraźnie antyzachodnim kursem kremlowskiej propagandy. […] Białoruskie stacje telewizyjne rozszerzyły listę swoich „gadających głów” o stałych bywalców rosyjskich kanałów –  antyglobalistów, przedstawicieli organizacji prorosyjskich z krajów zachodnich, a nawet samozwańczego burmistrza Horłowki pod Donieckiem Iwana Prychodki, chociaż dotąd białoruscy propagandyści unikali cytowania prorosyjskich separatystów z Donbasu” — pisze publicysta podkreślając, że takie działanie jest sprzeczne z koncepcją bezpieczeństwa informacyjnego Białorusi.

„Rosyjscy propagandyści przenieśli  rosyjską narrację o Ukrainie, której na Białorusi dotąd nie było – o rozpadzie państwa ukraińskiego  na Zachód i Wschód,  o nielegalnej autokefalii, prześladowaniu ludności rosyjskojęzycznej. Próbują przenieść to na relacjonowanie białoruskich protestów, mówiąc np. o możliwości zajmowania przez demonstrantów budynków rządowych, chociaż jest to  sprzeczne z białoruską rzeczywistością” — pisze Bykoǔski.

Takie komunikaty, jego zdaniem, mają szansę dotarcia jedynie do „części starszej widowni, która może uwierzyć w  dezinformacje o rzekomej rusofobii przeciwników Łukaszenki, zamierzających zmusić wszystkich do mówienia po białorusku i zamiany Rosji na NATO”.

Bykoǔski pisze, że od momentu przyjazdu rosyjskich propagandystów na Białoruś miejscowa telewizja przestała mówić o „poparciu dla prezydenta Łukaszenki w różnych miastach”, tylko wskazuje, że prołukaszenkowskie wiece odbywają się „wyłącznie w interesie niepodległej i pokojowej Białorusi”, „stabilnej i silnej Białorusi ”. „Brak bezpośredniego wskazania na Łukaszenkę zmienia kierunek przekazu  — z przekonywania o wygraniu wyborów przez Łukaszenkę, na ideę zachowania stabilnej i pokojowej Białorusi” — czytamy.

Czy  Łukaszenka rzeczywiście płaci pensje rosyjskim konsultantom  i wobec kogo są oni naprawdę lojalni? – pyta Bykoǔski. – Aby uratować  reżim Łukaszenki, którego dymisji żądają na wiecach  setki tysięcy ludzi, potrzebne jest wsparcie jego osoby, a nie abstrakcyjne hasłao o Białorusi. Tymczasem machina propagandowa nie próbuje zaszczepić pozytywnego nastawienia do Łukaszenki. Straszy  Białorusinów „Majdanem”, wojną domową, ale nie oferuje im żadnej  pozytywnej wizji przyszłości, zwłaszcza związanej z Łukaszenką — konkluduje autor.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Salidarnaść, Biełaruski Partyzan

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium