W sobotę władze Czarnogóry ogłosiły ambasadora Serbii Vladimira Bozovicia personą non-grata i wydaliły go z kraju. Jako przyczynę, Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało “długotrwałe wtrącanie się Bozovicia w wewnętrzne sprawy Czarnogóry”. W oficjalnym komunikacie przypomniano, że wcześniej Bozović wykazał brak szacunku wobec Czarnogóry, twierdząc, iż wejście kraju w skład Królestwa Serbii, Chorwacji i Słowenii w 1918 roku, było aktem wyzwolenia. Tymczasem czarnogórski parlament w 2018 roku unieważnił tę decyzję, ponieważ, jego zdaniem, pozbawiła ona Czarnogórę niepodległości. 

Kilka godzin później w sobotę, Serbia odpowiedziała w ten sam sposób, wydalając ambasadora Czarnogóry w Belgradzie, Tarzana Milosevicia.

Ten incydent dobrze pokazuje napięte stosunki dyplomatyczne między Podgoricą i Belgradem. Społeczeństwo Czarnogóry pozostaje podzielone na tych, którzy usiłują wzmocnić stosunki z tradycyjnymi prawosławnymi sojusznikami,  jak Serbia i Rosja, a tych, którzy widzą swój kraj jako niezależnego sojusznika Zachodu. Znajduje to odzwierciedlenie we  władzach. Z jednej strony na czele kraju stoi wieloletni prezydent Milo Djukanović, który wprowadził w 2017 roku  Czarnogórę do  NATO, z drugiej  ostatnie wybory parlamentarne wygrało opozycyjne pro-serbskie ugrupowanie, które w tym tygodniu ma przedstawić skład nowego rządu. Ustępująca rząd Demokratycznej Partii Socjalistów oskarża Serbię o  wspieranie proserbskich sił politycznych w celu przejęcia  władzy w Czarnogórze.   

Źródło:  Al Jazeera

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium