Kuropaty: Łukaszenka stracił kontakt z rzeczywistością i zlekceważył okoliczności, w których nie tylko pieniądze się liczą

09-04-19 Promocja 0 comment

W ubiegłym tygodniu białoruskie władze usunęły krzyże z obrzeży uroczyska Kuropaty. Na tym miejscu, niedaleko Mińska, gdzie w zbiorowych mogiłach spoczywają tysiące zamordowanych przez NKWD, krzyże zostały  ustawione w ubiegłym roku, podczas  protestów przeciwko uruchomieniu restauracji w pobliżu cmentarza.

Usunięcie krzyży wywołało spontaniczne protesty, część ich uczestników została aresztowana. Wydarzenie komentują białoruskie media niezależne.

I tak, publicysta Arciom Szrajbman na portalu TUT.BY pisze, że chodzi nie tylko o pamięć. Jego zdaniem, Łukaszenka przestał „czuć” własne społeczeństwo: „Kiedy rządzisz krajem od 25 lat, bez liczenia się z opinią społeczeństwa, kiedy zachowanie stanowiska przestaje zależeć od opinii ludzi, stopniowo przestajesz mieć kontakt z rzeczywistością” – uważa Szrajbman.

Wg. Szrajbmana, rozbiórka krzyży w Kuropatach „to nie tylko porażka ideologów rządu, którzy nie potrafili zrozumieć, że burzenie chrześcijańskich krzyży w czasie Wielkiego Postu przez buldożery na miejscu pochówku  stalinowskich ofiar będzie wyglądać fatalnie”.

„To historia o naiwnej arogancji” – czytamy. – „Władze uznały, że argument rodem z ZSRS o „niemożliwości umieszczania krzyży bez pozwolenia” usprawiedliwi ich działania w oczach ludzi. Ale widok niszczenia krzyży wywołał obrzydzenie nawet u osób odległych od religii”.

„Co ciekawe, sam Łukaszenka, wyjaśniając sytuację w Kuropatach, skrytykował działaczy, którzy postawili krzyże, pytając: „Czy uzyskaliście zezwolenie Kościoła?”. Prezydent był wyraźnie zdenerwowany, gdy dowiedział się, że zarówno Cerkiew prawosławna, jak i Kościół katolicki nie stanęły w sprawie usuwania krzyży po stronie władz” – czytamy.

„Działania władz potępili nawet niektórzy popierający Łukaszenkę posłowie. W naszym kraju publiczna krytyka systemu nie jest akceptowana i może niepokoić.” – ostrzega Szrajbman.

Pisarka Swiatłana Aleksijewicz, pisze dalej publicysta, ma rację, twierdząc, że na Białorusi nie będzie rewolucji czy masowych protestów. „Ale zachowa się zbiorowa  pamięć obrzydzenia, wywołanego przez władze przekraczające kolejną granicę” – twierdzi Szrajbman.

„W przeciwieństwie do Polski lub  Rosji, białoruskie władze nigdy nie odwoływały się do autorytetów moralnych lub korzeni duchowych bądź religijnych. Reżim Łukaszenki jest świecki i czerpie legitymację z innych źródeł – własnej siły, masowej apatii oraz strachu, tęsknoty za ZSRR, pragnienia stabilności i sprawiedliwości społecznej” – konkluduje autor, dodając, że teraz Łukaszenka zaczyna tracić  nawet swój tradycyjny elektorat: zlekceważył  bowiem fakt, że istnieją  okoliczności, w których nie tylko wartości materialne się liczą.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Biełorusskij Partizan

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium