Paszynian i Alijew o uznaniu granic i konflikcie w Karabachu

20-04-23 Promocja 0 comment

Rząd Armenii zrobi wszystko, aby jak najszybciej podpisać traktat pokojowy z Azerbejdżanem, ale będzie to możliwe tylko wtedy, gdy oba kraje uznają wzajemnie swoją integralność terytorialną – powiedział w parlamencie premier Nikol Paszynian, przedstawiając sprawozdanie z realizacji programu rządu za ubiegły rok.

„Traktat pokojowy między Armenią i Azerbejdżanem stanie się realny, jeśli oba kraje wyraźnie, bez dwuznaczności i podstępu, uznają wzajemnie swoją integralność terytorialną i zobowiążą się nie dochodzić wobec siebie roszczeń terytorialnych, ani dziś, ani kiedykolwiek. Chciałbym teraz potwierdzić, że Republika Armenii w pełni uznaje integralność terytorialną Azerbejdżanu i oczekujemy, żeAzerbejdżan zrobi to samo, uznając całe terytorium b.Armeńskiej SRS za Republikę Armenii” – powiedział premier.

Paszynian zaznaczył też, że należy stworzyć międzynarodowe mechanizmy, które zagwarantują realizację ewentualnego traktatu. „W przeciwnym razie wojna lub nowa eskalacja może wybuchnąć dzień po podpisaniu traktatu. Ważne jest również istnienie mechanizmów rozstrzygania sporów między stronami, tak aby w przypadku, gdy strony nie są w stanie rozwiązać kwestii związanych z interpretacją tekstu traktatu w drodze bezpośrednich negocjacji, istniał organ, który by to zrobił i którego decyzja byłaby wiążąca dla obu państw” – dodał premier.

„Sami zaproponowaliśmy, by do traktatu dołączyć zatwierdzone przez ZSRS mapy Armeńskiej i Azerbejdżańskiej SRS jako podstawę integralności terytorialnej obu krajów. Ale tu dochodzimy do najtrudniejszego problemu – Górskiego Karabachu” – zaznaczył ormiański lider, nie dając jednak jednoznacznej odpowiedzi, jak wyobraża sobie rozwiązanie tej kwestii, choć podkreślił zasadę prawa do samostanowienia.

Tymczasem przypominając wypowiedź Paszyniana z 2019 roku, że „Arcach [Karabach – red.] to Armenia i kropka”, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew oznajmił, że nadszedł czas, aby ormiański przywódca skorygował   własną wypowiedź.

„Armenia, która kiedyś mówiła: ‘Karabach to Armenia i kropka’, dziś powinna powtórzyć to, co my powiedzieliśmy: ‘Karabach to Azerbejdżan i wykrzyknik’. Bo jeśli powiedziała ‘A’, to musi też powiedzieć ‘B’. Armenia, która przyjęła  deklarację z Ałma-Aty i wyraziła gotowość do zawarcia na tej podstawie traktatu pokojowego, powinna oficjalnie oświadczyć, że Karabach to Azerbejdżan” – podkreślił Alijew w wywiadzie dla azerskiej telewizji państwowej.

W wywiadzie tym azerski prezydent mówił również o konieczności zawarcia pokoju z Armenią, ale nawet mówiąc o tym podkreślił, że Azerbejdżan wzmacnia swoją armię, aby być gotowym na każdą sytuację. „To prawda, rozbiliśmy głowę wroga i odnieśliśmy wielkie zwycięstwo w drugiej wojnie karabachskiej. Jednak reaktywują się siły rewanżystów w Armenii, musimy być gotowi na każdą sytuację” .

Po raz kolejny zapewniając, że Baku zaproponowało Erywaniowi podpisanie porozumienia o pojednaniu, Alijewuznał za konieczne zaznaczyć, że Armenia powinna się na to zgodzić, czy tego chce, czy nie: „W ciągu ostatnich dwóch lat były różne uniki w stanowisku strony ormiańskiej w sprawie podpisania porozumienia pokojowego. Ale co do zasady Armenia zgadza się z podejściem Baku, bo po prostu nie ma innej możliwości”.

Przypominając, że „Erywań oficjalnie uznał integralność terytorialną Azerbejdżanu w Pradze”, Alijew powtórzył, że Karabach jest wewnętrzną sprawą Azerbejdżanu. Podczas gdy Erywań i Zachód mówią o stworzeniu międzynarodowych mechanizmów w celu rozwiązania problemu, azerbejdżański przywódca oświadczył, że nie ma zamiaru rozmawiać na ten temat nie tylko z Armenią, ale z żadnym innym krajem. Jeśli chodzi o mieszkańców Karabachu, Alijew nie poruszył tym razem kwestii procesów integracyjnych, stwierdzając krótko, że mieszkańcy Karabachu „albo powinni przyjąć obywatelstwo azerbejdżańskie, albo znaleźć inne miejsce zamieszkania”. Jednocześnie wyraził przekonanie, że większość ludności ormiańskiej zamieszkującej dziś Karabach jest gotowa przyjąć obywatelstwo azerbejdżańskie.

„Separatyści muszą wiedzieć, że mają dwa wyjścia: albo będą żyć pod azerbejdżańską flagą, albo odejdą. Na kolana rzuciliśmy głównych przedstawicieli separatystów: SerżykaSarkisjana, Roberta Koczariana, Seyrana Ohaniana. Podczas drugiej wojny karabachskiej przybyli oni do Karabachu rzekomo po to, aby walczyć przeciwko nam. Wszyscy trzej uciekli z naszych terenów jak zające, a teraz żaden z nich nie może nawet wetknąć nosa do Chankendi[Stepanakert – red.] ani nigdzie indziej”.

Oprócz byłych ormiańskich przywódców Alijew w negatywny sposób odniósł się także do władz Karabachu, nazywając je „bandą błaznów” i zaapelował, by nie igrali z cierpliwością Baku.

Źródło: ekhokavkaza.com, sova.news

Opracowanie: BIS –  Biuletyn Informacyjny Studium