Premier Gruzji wyjaśnił, kto stał za protestami w Tbilisi
Premier Gruzji Irakli Garibaszwili udzielił wywiadu prorządowej telewizji Imedi, w którym próbował wyjaśnić, kto stał za ostatnimi protestami w Tbilisi. Garibaszwili nie omieszkał po raz kolejny zrzucić winy na „radykalną opozycję” (którą tym razem nazwał również „ekstremistyczną”) oraz gruzińskie organizacje pozarządowe.
„Słyszeliśmy wiele krytycznych uwag, że policja przesadziła. To kłamstwo i nonsens. Kto pierwszy użył przemocy? Przemoc rozpoczęło młodzieżowe skrzydło Ruchu Narodowego, znamy ich wszystkich z imienia i nazwiska. Przemoc została rozpoczęta przez tak zwany ruch Girczi, ruch Dżaparidzego i ‘anarchistów’ z klubu Franklina, widziałem zdjęcia niektórych z protestujących, byłem zdumiony, byli ubrani jak jacyś sataniści. Ta organizacja, kolektywny ruch narodowy, już przekształciła się w organizację ekstremistyczną i jest na granicy przekształcenia się w organizację terrorystyczną” – powiedział Garibaszwili.
Jednocześnie premier po raz kolejny powtórzył narrację partii rządzącej, że ukraińscy politycy dążą do wciągnięcia Gruzji w wojnę.
„Jeśli chodzi o apel Zełenskiego do Gruzji w tym momencie… Kiedy osoba, która jest na wojnie, znajduje czas na komentowanie destrukcyjnej akcji w Gruzji, to jest to bezpośredni dowód na to, że ta osoba jest zaangażowana i chce, żeby coś się tu wydarzyło, żeby się zmieniło. (…) Chciałbym życzyć wszystkim rychłego zakończenia tej wojny i pokoju, sukcesu i zjednoczenia kraju. Ale najpierw zadbajcie o siebie i o swój kraj, a my zadbamy o nasz ” – powiedział premier.
Garibaszwili powtórzył też tezę o drugim froncie i zauważył, że jedynym powodem niezadowolenia Kijowa jest to, że Gruzja go nie otworzyła. Premier dodał, że Saakaszwilizostał wysłany z Kijowa do Gruzji w celu „zorganizowania tu przewrotu i w odpowiednim momencie wciągnięcia kraju w wojnę”.