Węgry obawiają się zagrożeń. Będą szkolić wojskowych rezerwistów i zaczną produkować więcej broni
Oprócz 5 500 ochotników Węgry chcą wyszkolić kolejnych 15 tys. osób, które uzupełniłyby stan armii. Powiedział o tym węgierski minister obrony István Simicskó jednej z węgierskich gazet. Węgry obecnie dysponują 30 tysięczną armią.
Minister twierdzi, że armia chce zaapelować przede wszystkim do młodych ludzi. Studenci będą mogli otrzymywać punkty za ukończenie ochotniczego szkolenia.
„Potrzebujemy 20 tys. ochotników w rezerwie. Rezerwiści z konkretnymi umiejętnościami powinni stworzyć wraz z wojskiem realną siłę odstraszającą”, podkreślił Simicskó.
Minister zaprzeczył spekulacjom, jakoby Budapeszt chciał ponownie wprowadzić obowiązkową służbę wojskową. Jednocześnie przyznał, że świat w przeciągu ostatnich pięciu lat stał się bardziej niebezpieczny: „Linie frontu przesunęły się do cyberprzestrzeni”, dodał.
Szef resortu obrony zapowiedział zwiększanie wydatków na obronę. Węgry powinny do roku 2026-2027 spełnić wymagania NATO, zgodnie z którymi kraje członkowskie powinny na obronę wydawać 2 procent swojego PKB.
Węgry chcą także ożywić swój przemysł obronny. W przyszłym roku zamierzają rozpocząć produkcję pistoletów oraz karabinów szturmowych i snajperskich.
Źródło: Novinky
Opracowanie BIS – Biuletyn Informacyjny Studium