Ataman i sen o wolnej Ukrainie

22-04-20 Promocja 0 comment

W związku z setną rocznicą zawarcia paktu Piłsudski-Petlura prezentujemy doskonały tekst prof. Jana Jacka Bruskiego poświęcony postaci Symona Petlury oraz historii zawarcia sojuszu.

ATAMAN I SEN O WOLNEJ UKRAINIE

Symon Petlura – jak Józef Piłsudski – wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku Niepodległość. Ale w odróżnieniu od Piłsudskiego nie dane mu było zbudować niezależności

W czesnym majowym popołudniem jasnowłosy, już siwiejący mężczyzna powoli przemierzał rue Racine – pustawą o tej godzinie uliczkę w sercu Dzielnicy Łaciń­skiej w Paryżu. Przed chwilą wyszedł z niedrogiej restauracji, w której zwykł się stołować, i jak co dzień skierował kroki ku witrynie księgami Giberta na rogu bulwa­ru Saint-Michel. W czasie, gdy przyglądał się wystawionym w oknie nowościom, podbiegł doń człowiek w roboczym ubraniu. Zawołał przechodnia po nazwisku, a gdy ten odwrócił się, oddał w jego kierun­ku serię strzałów z rewolweru. Napadnię­ty zamachnął się laską, ale już pierwszy ze strzałów powalił go na ziemię. Śmiertelny okazał się piąty-przeszył serce ofiary. Mimo natychmiastowego przewiezienia do szpitala ranny zmarł po kilkudziesięciu minutach, nie odzyskawszy przytornności. Tak 25 maja 1926 r. zginął na paryskiej ulicy Symon Petlura – były naczelny atamani prezes Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej.

Zaledwie kilkanaście dni wcześniej w Warszawie do władzy powrócił Józef Piłsudski, sojusznik Petlury z czasów polsko­ukraińskiej wyprawy na Kijów. Czy wydarzenia te zbiegły się w czasie przypadkowo? Jednoznacznej odpowiedzi nie potrafimy udzielić do dzisiaj.

Droga inteligenta

Bohater tej opowieści, przyszły szef państwa ukraińskiego, urodził się 1879 r. w Połtawie. Pochodził z rodziny mieszczańskiej, kultywującej jednak tradycje kozackie. Jego ojciec – mający oprócz Symona jeszcze jedenaścioro dzieci -zaczynał jako dorożkarz, ciężką pracą dorobił się jednak własnego niewielkiego przedsiębiorstwa przewozowego. Młody Petlura przeszedł dość podobną drogę jak wielu jego rówieśników: radykalnych, lewicujących inteligentów na terenie całego lmperium Rosyjskiego. Tak jak starszy od niego o pół roku Josif Dżugaszwili (bardziej znany potem jako towarzysz Stalin skorzystał Petlura z najpewniejszej dla przedstawicieli niższych warstw ścieżki awansu, jaką była nauka w seminarium duchownym. Tuż przed zakończeniem edukacji został jednak wydalony ze szkoły za działalność polityczną. Automatycznie pozbawiło go to wstępu na uniwersytet. Mimo wyjazdu na prowincję, do Jekaterynodaru na Kubaniu, gdzie zaczął pracować jako nauczyciel. Petlura nie uniknął dalszych represji. Na krótko aresztowany i zwolniony za poręczeniem musiał salwować się ucieczką za granicę do austriackiej Galicji, gdzie przebywał aż do października 1905 r., gdy władze rosyjskie ogłosiły amnestię.

Jeszcze w seminarium Petlura związał się z Rewolucyjną Partią Ukraińską organizacją o dość mgławicowym programie która stała się jednak prawdziwą ,,wylęgarnią” ukraińskiej elity politycznej. Oblicze tego ugrupowania wyklarowało się nieco w1905 r., kiedy to skrzydło, do którego należał Petlura, przekształciło się w Ukraińską Socjaldemokratyczną Partię Robotniczą. Stronnictwo to wysuwało obok haseł socjalnych żądania narodowe, wobec socjaldemokratów rosyjskich -tak bolszewików jak mienszewików – zachowując ideowy dystans.

Petlura wyżywał się w tym czasie w działalności publicystycznej i literackiej. Jeszcze w czasie pobytu w Galicji zadebiutował jako redaktor emigracyjnej gazety partyjnej. Po powrocie do kraju zmuszony był zarabiać na chleb jako księgowy, nadal jednak sporo pisał i redagował ukraińskie czasopisma. Swoje teksty zamieszczał też w znanych periodykach rosyjskich. W 1908 r. zamieszkał w Petersburgu, skąd trzy lata później przeniósł się do Moskwy. Wydawał tu rosyjskojęzyczne pismo, typowy inteligencki tołstyj żurnal zatytułowany „Ukrainskaja Żyzn”.

W okresie tym zaczął Petlura coraz wyraźniej odchodzić od programu socjalistycznego, skupiając się na postulatach narodowych, solidarystycznych, co zbliżało go do ukraińskich liberałów. Przyszły prezes Dyrektoriatu był wówczas dość daleki – jak zresztą większość działaczy naddnieprzańskich – od myśli o niepodległości. Optymalnym rozwiązaniem wydawała mu się autonomia Ukrainy w ramach federacyjnego, demokratycznego państwa rosyjskiego. Z tego też względu po wybuchu I wojny światowej wezwał Ukraińców do wstępowania w szeregi armii i lojalnego wypełnienia obowiązku obywateli Rosji. Naddnieprzańscy działacze dość powszechnie wierzyli, że lojalność wobec Piotrogrodu zostanie doceniona, a wspólne germańskie zagrożenie uświadomi Rosjanom konieczność harmonijnego ułożenia stosunków z „małoruskimi” braćmi. Nadzieje te jednak bardzo szybko się rozwiały. Ciosem dla lojalistów stała się antyukraińska polityka prowadzona przez władze rosyjskie w okupowanej Galicji Wschodniej.

W ogniu rewolucji

Petlura, który w czasie wojny zajmował skromną posadę w Związku Ziemstw, prowadzącym akcję humanitarną na tyłach frontu, zyskał sobie szerszą popularność dopiero na fali wydarzeń rewolucji lutowej, w1917r. Przyczyniła się do tego jego działalność wśród Ukraińców, służących w armii rosyjskiej na Białorusi Wybrany przez nich na delegata na zjazd w Kijowie stanął wkrótce na czele Generalnego Komitetu Wojskowego. Nad Dnieprem władzę przechwyciła w tym czasie Centralna Rada, która ze swoistego klubu politycznego grupującego działaczy ukraińskich przekształciła się w lokalny parlament. W czerwcu 1917 r. Rada proklamowała autonomię Ukrainy i powołała do życia własny rząd. Nie było zaskoczeniem, iż na czele resortu spraw wojskowych stanął właśnie Symon Petlura.

Na tle pozostałych liderów ukraińskich wyróżniał się pragmatyzmem W odróżnieniu od rządzących nad Dnieprem socjalistycznych doktrynerów, przeciwnych utrzymywaniu regularnych sił zbrojnych, wierzących w cudowną moc rewolucyjnych haseł, opowiadał się konsekwentnie za tworzeniem nowych jednostek wojskowych i organizacją narodowej armii ukraińskiej. Naraziło go to na ostry konflikt tak z własnymi towarzyszami partyjnymi, jak szefem rosyjskiego Rządu Tymczasowego Aleksandrem Kiereńskim, który nie chciał się zgodzić na formowanie odrębnej armii przez Centralną Radę. W listopadzie 1917 r., już po upadku Kiereńskiego, to również Petlura stanął na czele grupy działaczy zdecydowanie odrzucających rozmowy z bolszewikami. Doskonale rozumiał, że tych ostatnich zadowoli jedynie kapitulacja, pełne podporządkowanie się Kijowa Radzie Komisarzy Ludowych. Warto dodać, iż jesień 1917 r. stanowiła dla ewolucji ukraińskich nastrojów bardzo istotną cezurę. Dopiero bolszewicki przewrót sprawił, że dawni naddnieprzańscy autonomiści zmuszeni zostali do ostatecznego porzucenia idei federacji, związku państwowego z Rosją, stawiając odtąd na pełną niepodległość Ukrainy.

Kierując się trzeźwą oceną sytuacji, Petlura nie wahał się głosić poglądów niepopularnych, iść nieraz „pod prąd” powszechnych nastrojów. W większości wypadków dalszy rozwój wydarzeń przyznawał mu jednak rację. Tak było z kwestią organizacji Ukraińskich sił zbrojnych, tak było również z wyborem priorytetów polityki zagranicznej. W przeciwieństwie do wielu swych towarzyszy nie był Petlura entuzjastą orientacji na mocarstwa centralne, którą obrano na początku 1918 r. Inna rzecz, czy istniała dla niej realna alternatywa? Wyparta przez wojska bolszewickie z Kijowa Centralna Rada musiała podjąć rokowania z przedstawicielami Niemiec Austro-Węgier. W zamian za pomoc wojskową i uznanie świeżo ogłoszonej niepodległości delegaci Ukraińskiej Republiki Ludowej zgodzili się w Brześciu Litewskim na separatystyczny pokój i wsparcie wysiłku wojennego państw centralnych dostawami żywności. Na krótką metę przyniosło to sukcesy i przywrócenie rządów Ukraińskich nad Dnieprem -choć już w kwietniu 1918 r. Niemcy obalić mieli wspartą przez siebie Radę i ustanowić w jej miejsce bardziej spolegliwy reżim hetmana Pawła Skoropadskiego. Straty długofalowe były jednak jeszcze poważniejsze. Ententa nigdy nie zapomniała i nie wybaczyła Ukraińcom traktatu brzeskiego, co fatalnie zaważyło na losach ukraińskiej walki o niepodległość.

Sam Petlura jeszcze w grudniu 1917 r. odsunięty został ze stanowiska sekretarza (ministra) spraw wojskowych. Mimo dymisji nie zaniechał organizowania nowych oddziałów, samemu stając na czele doborowego Hajdamackiego Kosza Słobodzkiej Ukrainy. Formacja ta stoczyła udane boje z bolszewikami, a Petlura – dziennikarz bez militarnego doświadczenia, o cywilnym raczej temperamencie – dowiódł, iż dysponuje wrodzonymi talentami dowódczymi. Był jednak nadal marginalizowany. Po przewrocie hetmańskim trafił nawet na krótko do więzienia i powrócił do czynnej polityki dopiero w listopadzie 1918 r. Znalazł się wówczas w składzie Dyrektoriatu, powstańczego organu, który kierował rewoltą przeciw Skoropadskiemu. Jako głównodowodzący, naczelny ataman, zdobył sobie ogromną popularność wśród żołnierzy stając się stopniowo centralną postacią nowego rządu ukraińskiego. Jego pozycja usankcjonowana została wiosną 1919 r. Używał odtąd tytułu prezesa Dyrektoriatu, co w relacjach z przedstawicielami zachodu oddawano często w sposób nieformalny jako „prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej” albo po prostu „prezydent Ukrainy”.

Pakt Piłsudski-Petlura

Następne miesiące były dla odnowionej republiki czasem niezwykle trudnym. Jeszcze w lutym bolszewicy zdobyli ponownie Kijów (choć nie czuli się tu pewnie i marionetkowy rząd sowieckiej Ukrainy postanowili ulokować w Charkowie), pojawili się jednak i inni przeciwnicy. Kraj trawiła anarchia, a poszczególne powiaty kontrolowali lokalni samozwańczy atamani lawirujący między stronami konfliktu. Ze wschodu nadciągała rosyjska biała Armia Ochotnicza gen. Antona Denikina walcząca przeciw bolszewikom, równie wroga jednak Dyrektoriatowi „ukraińskim separatystom”.

W tej sytuacji Petlura opowiedział się za współdziałaniem z zachodnim, polskim sąsiadem. Nie było to wyrazem polonofilstwa, ale trzeźwej kalkulacji. „My – Polska i Ukraina – pisał – powinniśmy osiągnąć porozumienie, by oprzeć się Rosji. Wskazywanie na historię polsko-ukraińskich konfliktów w przeszłości nie jest argumentem dla współczesnego realnego polityka. Nowe warunki wymagają również z polskiej strony korekty przeszłej polityki, a interes życiowy Polski zmusza ją, by mieć niepodległą Ukrainę”. Przemyślenia te korespondowały z założeniami ówczesnej polskiej polityki kierowanej przez Józefa Piłsudskiego. Sojusz z Ukrainą stanowił podstawowy element i warunek z powodzenia planów naczelnika państwa dążącego do osłabienia rosyjskiego imperium i stworzenia na wschód od Polski pasa przyjaznych Rzeczypospolitej państw buforowych.

Przez dłuższy czas porozumienie nie było jednak możliwe. Zadecydował o tym wybuch polsko-ukraińskiej wojny o Galicję Wschodnią. Ukraińska Republika Ludowa nie była początkowo stroną w tym konflikcie, została jednak weń wciągnięta w styczniu 1919 r. – po podpisaniu aktu federacji z państwem zachodnioukraińskim. Nowe perspektywy pojawiły się dopiero latem, jesienią tego roku. Polacy jeszcze w lipcu rozstrzygnęli zbrojnie spór z Ukraińcami galicyjskimi, wkrótce też w sytuacji „podbramkowej” znalazły się władze URL. W listopadzie 1919 r. Dyrektoriat, zmuszony do walki na kilku frontach, kontrolował już tylko skrawki Podola i Wołynia, a ukraińskie siły zbrojne poszły w rozsypkę. Uznanie ze strony Polski i jej pomoc wojskowa stanowiły jedyną szansę powrotu do gry.

Petlura udał się w tej sytuacji do Warszawy. Ta osobista dyplomacja odegrała olbrzymią rolę. Szczególne znaczenie miało spotkanie Ukraińskiego przywódcy z Piłsudskim. Rozmówcy zrobili na sobie duże wrażenie, audiencja atamana w Belwederze zaś, rozpoczęta o wpół do dziewiątej wieczorem, przeciągnęła się aż do piątej rano. Trudne, nierzadko dramatyczne negocjacje polsko­ukraińskie trwały jeszcze kilka miesięcy. Zakończyły się w kwietniu 1920 r. podpisaniem umowy sojuszniczej. Za cenę ustępstw terytorialnych zrzeczenia się Galicji Wschodniej i zachodniej części Wołynia – rząd URL na czele z Petlurą zyskiwał uznanie dyplomatyczne. Wojska polskie i ukraińskie miały przeprowadzić wspólną operację przeciwko Armii Czerwonej, a polskie Naczelne Dowództwo obiecywało wyposażyć trzy nowe dywizje sojusznika.

Podjęta pod koniec kwietnia ofensywa przyniosła oszałamiające sukcesy. Już 7 maja dotarto do Kijowa, który zajęty został praktycznie bez walki. Parę dni później Petlura mógł już przyjąć w wyzwolonej stolicy defiladę zwycięstwa. Losy kampanii miały się jednak wkrótce odwrócić. Główne siły sowieckie, których nie udało się rozbić sprzymierzonym, rozpoczęły skuteczne kontrnatarcie. Mimo radykalnej zmiany sytuacji sojusznicza armia ukraińska pozostała przy boku Polaków. Odegrała istotną rolę w czasie walk odwrotowych w czerwcu 1920 r. i później, podczas obrony Galicji Wschodniej przed bolszewikami. Postawa Ukraińców oceniana była wysoko przez polskich wojskowych. Do legendy przeszła w szczególności obrona Zamościa, którą kierował płk Marko Bezruczko.

————-

Swoich zobowiązań nie dopełniła strona polska. Podczas rokowań pokojowych z bolszewikami, podjętych w październiku 1920 r. w stolicy Łotwy, z zadziwiającą łatwością porzucono ukraińskiego sojusznika. „Opuściliśmy, zdradziliśmy Petlurę w Rydze” – pomstował na łamach pisma „Przymierze” Tadeusz Hołówko, bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego. Piłsudczycy nie mieli jednak wiele do powiedzenia podczas negocjacji ryskich. Ton nadawali oponenci naczelnika państwa i jego koncepcji federacyjnej. „Paradoksem […] – pisze biograf Marszałka Włodzimierz Suleja – był fakt, że z militarnych sukcesów Piłsudskiego korzystali jego polityczni przeciwnicy”.

Na polskim i francuskim bruku

Zawarcie pokoju z Sowietami nie oznaczało całkowitego wycofania poparcia dla petlurowców. Polska udzieliła jesienią 1920 r. gościny ponad 40 tys. cywilnych i wojskowych emigrantów ukraińskich. Armia URL, która w listopadzie stoczyła ostatnią samotną walkę z bolszewikami, znalazła schronienie w polskich obozach dla internowanych, a w Tarnowie, w reprezentacyjnym hotelu Bristol zainstalowały się ukraiński rząd i parlament na uchodźstwie. Działalność petlurowców budziła zrozumiały niepokój strony sowieckiej. Środowisko emigrantów starano się za wszelką cenę zinfiltrować i skłócić wewnętrznie, a rząd w Warszawie bombardowany był notami dyplomatycznymi domagającymi się likwidacji ukraińskich instytucji na terenie Polski. W październiku 1921 r. bolszewicy odnieśli sukces, zobowiązując polskie władze – w zamian za wykonanie klauzul finansowych traktatu rylskiego – do wydalenia za granicę najbardziej eksponowanych działaczy ukraińskich i rosyjskich, w tym atamana Petlury. Piłsudski, odsuwany w tym czasie coraz wyraźniej od kluczowych decyzji, określił układ mianem „handlu żywym towarem”, dał też milczące przyzwolenie działaniom, które podjął jego zaufany podkomendny, były wiceminister w rządzie ukraińskim Henryk Józewski. Ten zdecydował, by zakonspirować miejsce pobytu Petlury. Szef Dyrektoriatu wyjechał potajemnie do Warszawy i ukrył się w mieszkaniu Józewskiego w Pałacu Raczyńskich. Po kilku tygodniach wyprawiono Petlurę do majątku pod Grójcem, gdzie naczelny ataman mógł w spokoju oczekiwać uciszenia się wrzawy wokół swojej osoby. Gdy okoliczności na to pozwoliły, powrócił do stolicy, zamieszkując wraz z żoną i córką w mieszkaniu zaprzyjaźnionego adwokata z Kijowa. Ukrywając się pod fałszywym nazwiskiem, przebywał w Warszawie aż do grudnia 1923 r.

W tym czasie możliwości działania emigrantów na terenie Polski systematycznie się kurczyły. W połowie 1923 r. z życia publicznego wycofał się Piłsudski, a polski rząd, zdominowany przez jego przeciwników, drastycznie obciął fundusze przeznaczone na utrzymanie petlurowców. Emigracyjny rząd ukraiński zredukowano do kilku osób, a sam Petlura zdecydował się opuścić Polskę. W asyście byłego premiera Wiaczesława Prokopowycza udał się via Węgry do Szwajcarii, by jesienią 1924 r. osiąść ostatecznie w Paryżu. Początki działalności we Francji były bardzo trudne. By związać koniec z końcem towarzyszący atamanowi Prokopowycz jął się do nisko płatnej pracy fizycznej – został pakowaczem książek w jednym z wydawnictw. Pod koniec 1925 r. sytuacja zaczęła się jednak poprawiać. Po okresie pewnego kryzysu uaktywnili się ponownie piłsudczycy, pozostali na różnych szczeblach władzy w Warszawie, m.in. w Wydziale Wschodnim MSZ i Sztabie Generalnym. W kołach tych dojrzewał plan odnowienia kontaktów z przedstawicielami emigracji antybolszewickiej i zorganizowania ich pod polską egidą. Najbardziej aktywną postacią stał się wspomniany już Tadeusz Hołówko, niestrudzenie kursujący między Czechosłowacją, Francją i Turcją, gdzie znajdowały się największe skupiska wychodźców. Z jego dyskretną pomocą Petlura zorganizował w Paryżu równoległy obok Warszawy ośrodek dyspozycyjny URL. Oddziaływał on na rozproszoną po Europie emigrację, wydając od jesieni 1925 r. czasopismo będące nieoficjalnym organem władz ukraińskich na uchodźstwie, tygodnik „Tryzub”.

Wiosną 1926 r. środowiska emigracyjne ogarnęło podniecenie w związku z wieściami o rychłym powrocie Piłsudskiego do władzy i spodziewanym podniesieniu przezeń ponownie sprawy ukraińskiej. Nastroje te nie uszły uwagi Moskwy i Charkowa. W połączeniu z informacjami o uaktywnieniu się „elementów kontrrewolucyjnych” nad Dnieprem wiadomości dochodzące z Paryża i Warszawy zaczęły wzbudzać wyraźną nerwowość władz sowieckich. Symptomem tego było ponowne pojawienie się w retoryce bolszewickich dygnitarzy, po kilkuletniej przerwie, wątku emigracyjnego „pseudorządu” ukraińskiego pozostającego „na służbie imperialistów”. Zaniepokojenie strony sowieckiej sięgnęło zenitu po przewrocie majowym Piłsudskiego. W Paryżu rozeszła się wówczas wieść, że Petlura ma na wezwanie Marszałka wyjechać w najbliższym czasie do Warszawy, by negocjować odnowienie sojuszu polsko­ukraińskiego. Czy taką podróż ataman rzeczywiście planował – nie wiemy. Jeśli tak, to plany te unieważniło spotkanie z przeznaczeniem na rue Racine …

Zabójcą ukraińskiego przywódcy okazał się Samuel Schwartzbard (Szloma Szwarcbard), naturalizowany we Francji żydowski zegarmistrz z Besarabii. Zamachowiec dobrowolnie oddał się w ręce policji, deklarując, że działał w pojedynkę, a jego czyn był zemstą za krwawe pogromy, jakich w latach rewolucji dokonały wojska URL podległe Petlurze. Tłumaczenie to przekonało znaczną część francuskiej opinii, w Polsce spotkało się jednak z powątpiewaniem. Główny ukraiński dziennik wychodzący na terenie Rzeczypospolitej, lwowskie „Diło”, pisał wprost: „Petlura zapłacił […] życiem za przyjście do władzy marszałka Piłsudskiego”. Kulisy zamachu pozostają do dzisiaj niejasne, bolszewicki udział w zbrodni – być może w formie inspirowania zabójcy, będącego ślepym narzędziem – wydaje się jednak bardziej niż prawdopodobny. Wiemy, iż podobny los szykowano w tym czasie innemu wybitnemu przywódcy emigracji antysowieckiej – gruzińskiemu działaczowi Simonowi Mdiwaniemu. Zamach na jego życie, zlecony osobiście przez szefa zakaukaskiego OGPU Ławrientija Berię, został jednak w ostatniej chwili odwołany. W czerwcu 1926 r. ofiarą „nieznanych sprawców” padł również inny emigrant, skądinąd rywal Petlury – ataman Oskiłko, zamordowany na terenie Polski.

Historia dopisała do sprawy zamachu w Dzielnicy Łacińskiej gorzki epilog. Proces zabójcy Petlury wzbudził we Francji olbrzymie zainteresowanie. Dzięki umiejętnie prowadzonej obronie rozprawa przekształciła się faktycznie w sąd nad osobą i polityką ofiary zamachu. Adwokaci Schwartzbarda, korzystając m.in. z obszernego „materiału dowodowego” dostarczonego przez stronę sowiecką, przedstawili Petlurę – wbrew oczywistym faktom – jako antysemitę i krwawego pogromczika. Na nic zdały się zaprezentowane w odpowiedzi dokumenty pokazujące ostrą relację naczelnego atamana na pogromy. W obronę zamachowca zaangażowały się postacie takiego formatu jak nobliści Romain Rolland i Albert Einstein. W październiku 1927 r. paryska ława przysięgłych przy aplauzie zgromadzonej publiczności, wiwatującej: „Niech żyje Francja!”, uniewinniła Schwartzbarda.

Życie po życiu

Zamordowanie Petlury nie zapobiegło odnowieniu dyskretnej współpracy pomiędzy Polską a ukraińskimi emigrantami. Kontynuowano ją z różną intensywnością w następnych latach, aż do czasu II wojny światowej. Pod polską opieką działał też ruch prometejski – rodzaj anty bolszewickiej międzynarodówki, w której z Polakami i Ukraińcami współpracowali przedstawiciele emigracji z Gruzji, Azerbejdżanu, Kaukazu Północnego oraz Turkiestanu, Tatarzy krymscy i kazańscy. Petlura stał się jednym z niekanonizowanych świętych, patronów tej organizacji.

Co ciekawe przywódca URL nie jest do dziś postacią szerzej obecną w potocznej świadomości mieszkańców Ukrainy. Propaganda komunistyczna przez lata budowała jego czarną legendę, nie mającą wiele wspólnego z rzeczywistością, a określenia „petlurowiec” używała jako rodzaju wyzwiska, kumulującego w sobie pojęcia: „zdrajca”, „nacjonalista” oraz „wróg klasowy”. Jako sygnatariusz umowy warszawskiej, w której zrzekł się na rzecz Polski ziem zachodnioukraińskich, nie był też Petlura ulubionym bohaterem Ukraińców galicyjskich i wywodzącej się z Galicji diaspory. Po 1991 r., już w niepodległej Ukrainie, na piedestał wysunięto inną, pozornie mniej kontrowersyjną postać rewolucji lat 1917-1921 – przewodniczącego Centralnej Rady Mychajła Hruszewskiego. Petlura pozostał w cieniu, choć ostatnio zaczyna się to zmieniać. W Równem na Wołyniu wzniesiono pierwszy na Ukrainie niewielki pomnik Petlury. Jego imieniem nazwano też kilka lat temu jedną z ważniejszych ulic w Kijowie – arterię łączącą centrum miasta z dworcem kolejowym. Nosiła ona dotąd imię Komintemu.