100 rocznica urodzin Bohdana Osadczuka
Rok 2020 pełen jest wielkich rocznic i jubileuszów, związanych z dziejami Polski i dziejami całego regionu, ze stuleciem wojny polsko-bolszewickiej, stuleciem umowy Piłsudski-Petlura itd. o datach tych w Polsce pamiętamy i gdyby nie stan epidemii obchodzilibyśmy je bardzo uroczyście, zarówno w sensie państwowym, jak i bardzo wielu z nas w sensie osobistym.
Jest wszakże również inne 100-lecie, stulecie związane z życiem niezwykle ważnej postaci naszego regionu. To Bohdan Osadczuk, który urodził się równo 100 lat temu, dnia 1 sierpnia 1920 roku, w Kołomyi, jako ukraiński obywatel II RP.
Pochodził z patriotycznej rodziny ukraińskiej, jego ojciec, nauczyciel szkolny, związany był z ruchem petlurowskim. Osadczuk wielokrotnie o tym wspominał. Od 1945, od zakończenia Drugiej wojny światowej aż do upadku komunizmu w Polsce, w 1989, oraz upadku Związku Sowieckiego i powstania niepodległej Ukrainy, w 1991, emigrant polityczny na Zachodzie. Mieszkał w Berlinie Zachodnim, gdzie pracował jako profesor na tamtejszym Wolnym Uniwersytecie Berlińskim. Jako historyk zajmował się kwestiami sowieckiej Ukrainy, sprawami narodowościowymi, ale także i projektem Piłsudskiego wojny prewencyjnej przeciw Niemcom Hitlera.
Ale przede wszystkim był znany jako bardzo płodny dziennikarz i publicysta, piszący (jako „Berlińczyk”, „Alexander Korab” i in.) do wielu tytułów, ale przede wszystkim przez kilka lat jako stały korespondent bardzo wpływowego wtedy tytułu – „Neue Zurcher Zeitung”, jako stały tamże ekspert i komentator spraw Polski, Europy Środkowej, Związku Sowieckiego, komunizmu, stosunków Wschód-Zachód.
Od 1950 roku, kiedy na antykomunistycznym Kongresie Wolności Kultury w Berlinie poznał Jerzego Giedroycia i Józefa Czapskiego, związał się z „Kulturą”. Wywiązała się bardzo bliska współpraca publicystyczna oraz intelektualna między nim a środowiskiem Instytutu Literackiego, a zwłaszcza Giedroyciem. Ogromna korespondencja między nimi została doskonale, niezwykle fachowo, wielkim nakładem pracy przyhot9wana i opublikowana w bardzo dużym tomie „Korespondencja 1950-2000, Jerzy Giedroyc – Bohdan Osadczuk” (wyd. B. Berdychowska i M. Żebrowski, KEW 2019).
Osadczuk wniósł trudne do przecenienia zasługi dla dialogu, porozumienia i współpracy polsko-ukraińskiej. Był przez kilkadziesiąt lat łącznikiem między środowiskami, stymulatorem i uczestnikiem wielu dobrych, ważnych i pożytecznych przedsięwzięć. Zyskał ogromne uznanie i uszanowanie w polskich kręgach intelektualnych, w kraju i za granicą.
Wolna Rzeczpospolita odwdzięczyła się Osadczukowi przez tytuły, odznaczenia, ordery, aż po Order Orła Białego włącznie (2001). W 2007 roku otrzymał także symboliczną w tym wypadku „Nagrodę im. Jerzego Giedroycia” pod Patronatem Prezydenta RP, przyznawaną przez dziennik „Rzeczpospolita”. Nie mogę powiedzieć, aby podobnie uhonorowała Osadczuka niepodległa Ukraina, o której tak marzył i dla której tyle zrobił. Ale tu nie będę się dalej wypowiadał, nie mając do tego tytułu, to sprawa tego państwa i jego obywateli.
Urodził się w Polsce i ostatnie miesiące życia także spędził w Polsce. Zmarł w październiku 2011 roku w Czechówce koło Myślenic. Symboliczna polsko-ukraińska koncelebrowana msza pogrzebowa odbyła się w pięknym drewnianym kościele w Zakliczynie. Tamże również, na wiejskim cmentarzu parafialnym w Zakliczynie ten wybitny, tak zasłużony człowiek, kawaler Orderu Orła Białego został pochowany. Dlaczego tak się stało, dlaczego tam a nie choćby na Powązkach, tego do dziś nie potrafię ani zrozumieć, ani akceptować.
*
Studium Europy Wschodniej miało bardzo bliską współpracę i serdeczne kontakty z Bohdanem Osadczukiem. Bywał u nas wielokrotnie – występował w ramach Wschodniej Szkoły Letniej, Wschodniej Szkoły Zimowej, podczas wielu naszych konferencji. Także ja miałem z nim niezliczone spotkania i rozmowy. Był osobą o wielkiej wiedzy i szlachetnym zaangażowaniu w szlachetne sprawy. Ale to nie byłby opis pełny Osadczuka. Był bowiem poza tym wszystkim „człowiekiem towarzystwa”, człowiekiem śmiechu i zabawy, niezapomnianym causeur’em, bohaterem dziesiątków uczt i dyskusji. Spędziłem z Nim i ja niemało czasu. Wspominam to wszystko i samego Bohdana Osadczuka z rozrzewnieniem i wzruszeniem.
To wszystko spowodowało, iż uznałem, że nie wystarczy odnotować 100-lecie Jego urodzin na piśmie, czy na stronie internetowej. Udałem się do wspomnianego wyżej Zakliczyna, aby stanąć przy grobie i tam uczcić Jego pamięć. Byłem także pod tym zabytkowym drewnianym kościołem, z którego 9 lat temu czterech Polaków wyniosło na ramionach trumnę zasłużonego dla Polski Ukraińca. Miałem zaszczyt być jednym z nich.
Cześć Jego Pamięci.
Вшануймо Його Пам’ять
Vshanuymo Ioho Pamiat’