Eksperci: w Soczi strony, które sobie nie ufają, rozmawiały o wzajemnych gwarancjach

17-09-20 Promocja 0 comment

W poniedziałek 14 września w Soczi odbyło się spotkanie Alaksandra Łukaszenki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Były to pierwsze bezpośrednie rozmowy po sfałszowanych białoruskich wyborach 9 sierpnia. Choć początkowo zapowiedziano, że odbędą się one „tete a tete ” i nie będzie żadnych oświadczeń o ich wynikach, oficjalne agencje prasowe opublikowały cytaty dotyczące tzw. „Państwa Związkowego Rosji i Białorusi”.

Zwracając się do Łukaszenki, Putin powiedział: „Pogratulowałem Panu już zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Ale to było na piśmie i przez telefon. Teraz cieszę się, że mogę to zrobić osobiście. Życzę wszystkiego najlepszego i powodzenia ”.

Ze swojej strony Łukaszenko dziękował Putinowi, zwracając się do rosyjskiego prezydenta  per pan: „Przede wszystkim chciałbym Panu podziękować… Zachował się Pan bardzo przyzwoicie, po ludzku. Dlatego osobiście dziękuję Panu i wszystkim Rosjanom, którzy zaangażowali się we wspieranie nas w okresie powyborczym”.

Do białoruskich mediów wyciekło też kilka fragmentów rozmowy. Widać, na przykład, jak Łukaszenka intensywnie ociera pot z twarzy, kiedy Putin mówi o swoim planie: – Aleksandrze Grigoriewiczu, co dotyczy części wojskowej [współpracy Mińska i Moskwy]. Mamy plan i zostanie on zrealizowany. Będziemy wdrążać go w ciągu roku”.

Zarówno rosyjscy, jak i białoruscy politolodzy, próbowali dostrzec za tą protokolarną wymianą zdań realne  tło spotkania Putina z Łukaszenką.

Białoruski politolog Walery Karbalewicz zaznacza, że gratulacje prezydenta Rosji należy traktować jedynie jako wyraz zwrot  dyplomatyczny. „Putin doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji, w jakiej znalazł się Łukaszenka. Sam Łukaszenka zdaje sobie sprawę, że dostał dość upokarzającą rolę – przyjechać do Rosji i poprosić o coś osobę, którą uważa za swego rywala ” – twierdzi Karbalewicz i dodaje: Łukaszenka przybył do Soczi jako bankrut polityczny, nie mogąc poradzić sobie z protestami i problemami swojego kraju.

– Łukaszenka przez długi czas przedstawiał się jako obrońca suwerenności Białorusi, a teraz kłania się przywódcy innego państwa. Sytuacja jest dla niego wyjątkowo nieprzyjemna – zauważa miński ekspert

Walery Karbalewicz nie ma jednoznacznej prognozy co do perspektyw białoruskich protestów. „Faktem jest, że wszelkie decyzje zagrażające suwerenności Białorusi w napiętej  sytuacji, jaką mamy, mogą dodatkowo dodać oliwy do ognia. To znaczy wywołać nową falę protestów. Niezadowolona może być także  białoruska nomenklatura . Czas, gdy  Łukaszenka był absolutnym władcą i mógł podejmować wszystkie  decyzje, dawno minął. Teraz będzie musiał stanąć twarzą w twarz zarówno z narodem, jak i na białoruską nomenklaturę. Myślę, że Rosja też jest tego świadoma, dlatego podjęcie wiążących decyzji przez Łukaszenkę jest w takiej sytuacji prawie niemożliwe” – stwierdza analityk.

Z kolei rosyjski politolog Kiriłl Rogow uważa białoruską sytuację za patową  i twierdzi, że  „ani w Mińsku, ani w Moskwie nie wiedzą, co robić dalej”. „Wizyta  została zaplanowana na poprzednim etapie jako demonstracja postępów w procesie pogłębiającej się integracji (obu państw) ”.

W teorii wizyta miała też oznaczać zakończenie ostrej fazy kryzysu na Białorusi – uważa politolog: „Ale to się nie wydarzyło, co zdezorientowało wszystkich. Najwyraźniej rozmawiali o możliwościach przeciwdziałania protestom i ewentualnych gwarancjach Łukaszenki, a także o tym, jak będzie przebiegał proces integracji w zamian za rosyjską pomoc polityczną i finansową”.

Wygląda na to, że  w Soczi toczyły się negocjacje o wzajemnych gwarancjach stron, które zbytnio sobie nie ufają   – konkluduje Kiriłł Rogow. Jego zdaniem częściowo tłumaczy to demonstracyjny brak informacji na temat przebiegu rozmów.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Salidarnaść, Biełaruski Partyzan

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium