Pawłowski: Łukaszenka rozgrywa Moskwę, pytanie na ile skutecznie

29-10-20 Promocja 0 comment

„To był szok dla białoruskiego społeczeństwa, kiedy po wyborach w kraju pojawili się rosyjscy technolodzy polityczni i propagandyści” — mówi na antenie „Echa Moskwy” rosyjski politolog Gleb Pawłowski. Jego zdaniem  oznacza to , że „białoruskie społeczeństwo jest ogólnie zdrowe”.

„Z wielkim zainteresowaniem śledzę teraz kanały w Telegramie, sieciowe fora białoruskich podwórek. Tam toczy się prawdziwe życie. W Rosji często pytają, dlaczego Białorusini nie szturmują „stacji kolejowych, mostów i telegrafów” [odwołanie się do recepty  na rewolucję W. Lenina — red.],  Białorusini w rzeczywistości zbudowali całkiem solidną konstrukcję, odmienną od tej znanej w Rosji, która pozwala im wyjść na zewnątrz i coś powiedzieć” — twierdzi Pawłowski.

„Kilkakrotnie myśleliśmy, że  protest się zakończy. A tymczasem  to jest białoruski sposób na powolną zmianę sytuacji, opierający się na społecznej solidarności, który, szczerze mówiąc, nie jest łatwy do wyobrażenia w  Rosji. Na przykład, kiedy [funkcjonariusze] wdarli się do  mieszkania, gdzie ukrywał się mężczyzna, nie będący, ani przywódcą opozycji, ani terrorystą. Ta sytuacja dokładnie przypomniała mi, jak mój ojciec opisywał naloty nazistów w Odessie w 1943 roku, kiedy mężczyzn zabierano do pracy w Niemczech. Społeczeństwo też w taki sposób ukrywało ludzi”. Wg rosyjskiego eksperta –„zdumiewająca jest taka nieskrywana  nienawiść do własnych obywateli.

„Nawiasem mówiąc, w Rosji musimy zrozumieć, że temat Białorusi nas nie opuści. Ten białoruski bunt, białoruska rewolucja, nieważne, jak długo potrwa, będzie z nami przez cały czas. A Moskwa nie wie, co z tym zrobić” — uważa Pawłowski.

„Nawiasem mówiąc, Kreml nie zaproponował Łukaszence żadnej wyraźniej linii postępowania. Zdarzyło się to kiedyś z Ukrainą i pamiętamy, że był to już koniec [rosyjskiej polityki w tym kraju]. Nawiasem mówiąc, Janukowycz również oszalał na końcu, tuż przed ucieczką. Podobnie jest tutaj. Łukaszenko cały czas mówi o pomocy  Moskwy. Teraz tego potrzebuje, ale jak zwykle próbuje lawirować. Inna sprawa,  że jest przekonujący, gdy powtarza geopolityczne formuły Putina, których nigdy nie wcześniej używał, przynajmniej w tej formie. Wyolbrzymia znaczenie rosyjskich wizyt, rozmów telefonicznych i  tak dalej. A Kreml, świadomie czy nie, gra w tę grę, dodając do niej  idiotyczne wypowiedzi swoich funkcjonariuszy, powtarzających teorie o amerykańskim wpływie na białoruski protest. Realnej pomocy dla Łukaszenki jednak  nie widzimy” —  podkreśla rosyjski politolog.

„Łukaszenka stoi nad przepaścią. Trzyma się jeszcze dzięki dwóm rzeczom: przekonaniu białoruskich funkcjonariuszy bezpieczeństwa, że nie mają dokąd się udać; i oczywiście na gospodarce państwowej, której pracownicy, bardziej niż to sobie wyobrażamy, są wbudowani w jego system. Słyszeliśmy głosy robotników, których pytano, dlaczego nie strajkują. Boją się represji. Ale ten system długo nie wytrzyma i  Łukaszenka  to rozumie. Dlatego spieszy się, żeby wydobyć od Moskwy   jak najwięcej zobowiązań. I ma nadzieję, a niestety, nie jestem pewien czy się myli, że w ostatniej chwili Moskwa będzie musiała przyjść mu z pomocą” ,  konkluduje  Gleb Pawłowski.

Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Salidarnaść, Biełaruski Partyzan

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium