Wielki dzień dla badaczy polityki wschodniej…!

16-01-23 Promocja 0 comment

Ale najpierw kilka słów wstępu…

W 1952 roku z dalekiej Pretorii nadszedł list do redakcji ‘’Kultury’’, pisma które wtedy istniało dopiero od kilku lat. Prenumeratorzy i czytelnicy  ‘’Kultury’’ to w kolosalnej większości świeża powojenna emigracja, w znacznej mierze, jeśli nie w większości, uchodźcy w Kresów Wschodnich. Większość z nich uratowała życie z ‘’domu niewoli’’ dzięki gen. Andersowi i jego armii.

I oto do tych czytelników z Kresów swój list napisał ks. Józef Majewski, polski kleryk – zatem z góry było jasne że człowiek młody, z Pretorii – zatem także uchodźca wojenny. Redaktor Jerzy Giedroyć, człowiek wybitny pod względem dalekosiężnych strategii politycznych, ale także mistrz w szztuce debat politycznych, zdecydował ten list zamieścić.  Dlaczego to wymagało osobnej zapewne refleksji i decyzji? Otóż dlatego, że oto raptem 7 lat po wojnie i 7 lat po prawnej, a 13 lat po faktycznej utracie Kresów jakiś młody, nikomu nieznany czytelnik ‘’Kultury’’ z Południowej Afryki oświadcza ni mniej więcej, że Polacy powinni się z utratą Kresów nawet nie tyle pogodzić, co ją zaakceptować, wręcz o swoich Kresach, o swoich małych ojczyznach zapomnieć – oddać Wilno Litwinom, Lwów Ukraińcom [napisał w swym liscie m.in.: ‘’… Niech Litwini cieszą się swym Wilnem, a we Lwowie niech powiewa sino-żółty sztandar…’’].

Osoby znające dzieje ‘’Kultury’’ o tym, co niżej napiszę bardzo dobrze wiedzą, ale należy to podać dla innych. Można powiedzieć – rozpętała się burza, protestowali uchodźcy z Kresów, ale nie tylko. Protestowali także znawcy, teoretycy i praktycy przedwojennej polityki. A jednak, wbrew przewidywaniom ‘’Kultura’’ nie upadła. W miejsce kilkunastu zdaje się rezygnacji dawnych prenumeratorów (z pewnością z Kresów), dołączyło kilkuset nowych (ci także z Kresów, tyle że zdaje się w większości dawni polscy obywatele ukraińskiego pochodzenia).

O tych zagrożeniach, o prawdopodobnym ostrym sporze, o tym wszystkim Giedroyć musiał przecież wiedzieć i to wszystko przewidywać. A jednak On – wielki strateg polskiej polityki wschodniej i polskiej polityki w ogóle, zdecydował się tę sprawę publicznie poruszyć, ponieważ przede wszystkim sam widział konieczność zmiany patrzenia na Wschód i całkowitej zmiany strategii. Po latach z tego trybu myślenia powstanie wizja polityczna Giedroycia i ‘’Kultury’’ znana pod hasłem ULB (Ukraina-Litwa-Białoruś), opisana przez Juliusza Mieroszewskiego, przez lata głównego współpracownika Księcia-Redaktora.

Ks. Majewski już nigdy potem nie zaistniał w ‘’Kulturze’’, ani na polu emigracyjnego życia politycznego. Znawcy problematyki nie tylko nie mogli go odnaleźć, zakładano zatem że to pisał ktoś z kręgu Giedroycia, ale pod pseudonimem, mało tego – brano pod uwagę że być może Redaktor wręcz tego korespondenta wymyślił, aby rozpocząć na emigracji wielką dyskusje na temat już nie tyle przeszłości, co przyszłości Polski, przyszłości przyszłej już wolnej Polski.

Tymczasem okazało się, że ks. Majewski istniał naprawdę, z tym tylko że nie miał na imię Józef, ale Zdzisław Franciszek. Mało tego, także i on sam pochodził z Kresów, urodził się 10 listopada 1928 r. w Husiatynie. Podzielił los taki sam, jak setki tysięcy Polaków pod okupacja sowiecką, wraz z matką został deportowany do Kraju Ałtajskiego. Wyszedł jak tysiące łagierników i zesłańców z Armią Andersa, przez Iran dotarł do Afryki (Zambia, RPA, Rodezja), studiował w Pretorii. To stamtąd wysłał słynny list do ‘’Kultury’’. Potem dotarł do Ameryki. Został kapucynem, wyświęcony na księdza w 1964 r., pracował w Kanadzie i USA. Zmarł w Nowym Jorku w maju 2020 r.

Tak oto jeden list, jednego czytelnika nie tylko wywołał burzę polityczną, ale rozpoczął rewolucję w doktrynach polskiej polityki wschodniej. Tak oto 24-letni kleryk nie zajmujący się polityką wpłynął na politykę w sposób kluczowy. Ale to mogło się stać tylko w warunkach, gdy to rzucone ziarno padło na glebę ‘’Kultury’’ oraz tylko w warunkach gdy trafiło pod opiekę Redaktora Giedroycia.

A wszystko to wiemy dzięki temu, że wykładowca Studium – prof. Paweł Kowal nie uwierzył (jak wielu z nas, zajmujących się sprawą), że ks. Majewski był wymyślony, albo że już bardzo dawno nie żyje. Uparcie szukał, szukał aż znalazł. I gdyby nie pandemia poznałby go jeszcze osobiście. To się niestety nie udało. Ale dzięki wyprawie naukowej Studium Europy Wschodniej, przy wsparciu Fundacji Kościuszkowskiej, dotarł do archiwum i pamiątek w Ringling Manor, New Jersey, USA , gdzie ks. Majewski spędził ostatnie lata życia.

Odkryte materiały Autor planuje wykorzystać w publikacjach m. in. w ‘’WEER-Warsaw East European Review’’ oraz w przygotowywanej do druku książce ‘’Spokojnie już nie będzie’’.

Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW

Pełny tekst ukazał się w gazecie oraz serwisie Rzeczpospolita: link