Minister Obrony Bułgarii Stefan Yanev oznajmił, że nie ma potrzeby rozmieszczania wojsk NATO w jego kraju w odpowiedzi na koncentrację rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą. Tłumaczył, że taka decyzja nie byłaby zgodna ani z interesami sojuszników z NATO, ani z interesami Bułgarii. Yanev potwierdził jednak, że w Sojuszu dyskutowane są “różne opcji reakcji”, włącznie z możliwością wysłania dodatkowych wojsk sojuszniczych do Bułgarii i Rumunii w ramach strategii Wzmocnionej  Wysuniętej Obecności (enhanced Forward Presence – eFP). O takiej możliwości pisał też niemiecki tygodnik Der Spiegel, który podał, że ma informacje, iż naczelny dowódca sił NATO w Europie Tod Wolters rozmawiał na ten temat z przywódcami wojskowymi państw członkowskich. Na razie nie podjęto ostatecznej decyzji.

Komentarz bułgarskiego  ministra pojawia się w momencie narastającego niepokoju państw zachodnich wywołanego obecnością dziesiątków tysięcy rosyjskich żołnierzy na granicy z Ukrainą, co rodzi obawy przed ewentualną inwazją Rosji na ten kraj. Prezydent USA Joe Bidenrozmawiał na ten temat na początku grudnia z prezydentem Ukrainy

Minister Obrony Bułgarii uważa, że nie ma konieczności zwiększenia liczby żołnierzy NATO w Bułgarii. Jego zdaniem, takie posunięcie mogłoby wręcz nasilić niepożądane napięcie w regionie. Yanev zapowiedział, że w razie niebezpieczeństwa Bułgaria może zwiększyć zdolności własnych sił zbrojnych.

Źródło:  Radio Free Europe / euronews.com

Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium