Vytis Jurkonis: z Łukaszenką możemy rozmawiać wyłącznie o represjach, więźniach politycznych na Białorusi i nowych wyborach
Szef litewskiego biura Freedom House, politolog Vytis Jurkonis, skomentował sytuację na granicy polsko-białoruskiej, a także konsekwencje rozmów telefonicznych Angeli Merkel z Alaksandrem Łukaszenką.
Podkreślił, że sensowne negocjacje z białoruskim dyktatorem mogą dotyczyć wyłącznie kilku spraw: zakończenia represji uwolnienia więźniów politycznych i przeprowadzenia nowych wyborów.
Podkreślił, że sensowne negocjacje z białoruskim dyktatorem mogą dotyczyć wyłącznie kilku spraw: zakończenia represji uwolnienia więźniów politycznych i przeprowadzenia nowych wyborów.
Sprowadzenie wszystkiego tylko do problemu na granicy oznacza, że Zachód uległ szantażowi Łukaszenki. „Jeżeli ulegniemy szantażowi, rozmowy będą odbywać się na warunkach autorytarnych przywódców. Problem nie zostanie rozwiązany i nie poradzimy sobie z konsekwencjami” – przekonuje analityk.
Vytis Jurkonis oskarża Mińsk o próby naruszenia granicy, które miały miejsce następnego dnia po rozmowie z p.o. kanclerz Niemiec. „To podbijanie stawki, aby kontynuować te rozmowy. To, że szturm na granicę miał miejsce dokładnie tam, gdzie strona polska skoncentrowała duże siły i specjalny sprzęt, gdzie zostali zgromadzeni dziennikarze reżimowych mediów, nie wydaje się być przypadkiem” – mówi politolog.
„Dyktatorzy działają na zasadzie „dziel i rządź”. Próbują wpłynąć zarówno na opinię publiczną, jak i na poszczególnych polityków, aby wywołać zamieszanie. Chcą abyśmy przy negocjacjach zapomnieli o tym, co wydarzyło się w sierpniu 2020 roku” – podkreśla Jurkonis dodając, że w najbliższych tygodniach nie należy spodziewać się ciszy na granicy.
Jeżeli ulegniemy szantażowi, rozmowy będą odbywać się na warunkach autorytarnych przywódców. Problem nie zostanie rozwiązany i nie poradzimy sobie z konsekwencjami” – przekonuje analityk.
Vytis Jurkonis oskarża Mińsk o próby naruszenia granicy, które miały miejsce następnego dnia po rozmowie z kanclerz Niemiec. „To podbijanie stawki, aby kontynuować te rozmowy. To, że szturm na granicę miał miejsce dokładnie tam, gdzie strona polska skoncentrowała duże siły i specjalny sprzęt, gdzie zostali zgromadzeni dziennikarze reżimowych mediów, nie wydaje się być przypadkiem” – mówi politolog.
„Dyktatorzy działają na zasadzie „dziel i rządź”. Próbują wpłynąć zarówno na opinię publiczną, jak i na poszczególnych polityków, aby wywołać zamieszanie. Chcą abyśmy przy negocjacjach zapomnieli o tym, co wydarzyło się w sierpniu 2020 roku” – podkreśla Jurkonis dodając, że w najbliższych tygodniach nie należy spodziewać się ciszy na granicy.
Źródło: DELFI Žinios, Lietuvos rytas, DELFI.lv, Eesti Rahvusringhääling
Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium