Wybory samorządowe na Białorusi: zawyżona frekwencja i żadnego opozycyjnego radnego
W niedzielę na Białorusi zakończyły się wybory do lokalnych samorządów. Według danych Centralnej Komisji Wyborczej, do godz. 20 czasu białoruskiego wzięło w nich udział 77,04 proc. uprawnionych do głosowania. Najwyższa frekwencja miała wystąpić w obwodzie witebskim –84,49 proc., najniższa w obwodzie mińskim – 77,97%. W samym Mińsku do urn miało pójść tylko 61,41 proc. obywateli,.
Według wstępnych danych, do lokalnych rad nie dostał się żaden kandydat opozycyjny .
Tymczasem niezależni obserwatorzy zwracają uwagę na liczne naruszenia mające miejsce w trakcie wcześniejszego głosowania, które trwało prawie przez cały tydzień. Nie dopuszczano na nie niezależnej prasy, a w jednym z regionów przez milicję został pobity dziennikarz telewizji „Biełsat”.
– W tych wyborach pojawiły się pewne „nowinki” ze strony władz – komentuje wybory na łamach gazety „Salidarnaść” politolog Walery Karbalewicz. –Na przykład, w trakcie kampanii wyborczej zauważono tak zwane „karuzele” (czyli wielokrotne głosowanie, kiedy autobus z głosującymi „krąży” między dzielnicami) które wcześniej nie były tak wyraźnie wykorzystywane.
Według Karbalewicza, głównym zadaniem komisji wyborczych było podniesienie danych dotyczących frekwencji. – Dzięki „karuzelom” powstał efekt obecności obywateli w lokalach wyborczych, które faktycznie były półpuste – mówi analityk.
Jednak, zdaniem politologa, takie próby można uznać za porażkę, biorąc pod uwagę ich rezonans w mediach. Według Karbalewicza, władze wycofały się z pewnej liberalizacji widocznej podczas ostatnich wyborów parlamentarnych – wówczas do parlamentu pozwolono wejść opozycyjnej kandydatce Taccianie Karatkiewicz.
– Mimo, że liczba kandydatów opozycji była duża (150 osób), komisje wyborcze postępowały bardziej brutalne. W centrach obwodowych i w Mińsku opozycja nie miała szans wejść do lokalnych samorządów i była to przemyślana decyzja władz – uważa Karbalewicz.
– Uderzający jest kontrast między stopniem nieufności społeczeństwa białoruskiego do władz, a wynikami tych wyborów. Jest oczywiste, że zaufanie społeczeństwa do samorządu spadło do minimalnego poziomu. Na tym tle fantastyczna frekwencja, ogłoszona pod koniec ostatniego dnia wyborów, wygląda absolutnie nierealnie – konkluduje Karbalewicz.
Źródło: Nasza Niwa, Biełta, BiełaPAN, Biełorusskij Partizan
Opracowanie BIS — Biuletyn Informacyjny Studium